Posty

Wyświetlanie postów z 2021

Bye Bye 2021!

Obraz
Trochę szkoda się żegnać z tak dobrym biegowo rokiem. Chyba najlepszy mój sezon biegowy miał miejsce w tym roku właśnie! Relatywnie mało biegania w skali tygodnia/miesiąca i dużo życiówek, taki był ten rok właśnie! No i parę drobnych urazów. Czemu mało biegania? No bo przede wszystkim biegam 3xtyg a nie cztery. I dobrze mi z tym póki co. Drobne urazy też trochę mnie wyhamowały, zwłaszcza końcówka roku - drobny uraz z prawym Achillesem skutkował 5-tygodniowym rozbratem z treningiem, spadkiem formy i dwiema fizjo-wizytami  niemniej to drobiazgi. Rok zamykam z 1485km (77km w grudniu) na liczniku, dwukrotnie bitym PB na 10k i tyle samo na 21k! Zabrakło startu w maratonie ale to celowy zabieg. Festina lente. Na przyszły rok mam w planach pobiec 42k, po dłuuuuugiej przerwie. Oby było zdrowie czego życzę sobie i wszystkim biegaczom! Do siego roku 2022!!!

Bank of America Chicago Marathon 2022

Obraz
Udało się!!!! W dniu dzisiejszym otrzymałem e-mail potwierdzający mój start w Chicago Marathon 2022! Ufff!!!! Co za emocje...nie będę ściemnał, przez cały dzień odświeżyłem pocztę oraz stronę maratonu z dobre sto razy. I wreszcie po którymś razie wyświetlający się status "pending selection" zmienił się na "selected" a ja prawie się poryczałem z wrażenia. Jadę do Stanów... Nie byłem tam od 2006 roku. Jadę do miasta gdzie Jake i Elwood grali z Johnem Lee Hookerem, Ray Charlesem i Arethą Franklin! Tak, jadę na  swój drugi WMM (po Berlinie)!!!! p.s. na razie mogę się pochwalić 100-procentową skutecznością w losowaniach. Berlin też udało się ustrzelić za pierwszym razem!

Podsumowanie sezonu (i przy okazji listopada)

Obraz
Goleniowskie zawody zakończyły już tegoroczny okres startowy. Ostatni miesiąc biegałem tylko pod kątem tych wyścigów. Teraz przyszedł czas na odpoczynek i podsumowanie tego bogatego w zadawalające mnie wyniki i jakże zaskakującego mnie sezonu. Przyjmuję sobie że start i zakończenie poszczególnych sezonów biegowych następuje w listopadzie. Dlaczego akurat w tym miesiącu? Ano dlatego że ostatnie zawody to bieg niepodległościowy i po krótkim odpoczynku następuje start z treningiem do wiosennych zawodów. W styczniu powinienem być już na zaawansowanym etapie budowania bazy biegowej więc trudno nazwać to startem sezonu. A więc do sedna: w tym sezonie przebiegłem 1465 km, biegając 3 razy w tygodniu. Od listopada do połowy stycznia realizowałem 10-tygodniowy plan marszobiegów, jako przygotowanie do bezpiecznego powrotu na pułap 60 minut biegu. Po tym okresie, podjąłem się planu maratońskiego Jerzego Skarżyńskiego, który stanowił kontynuację planu na 60 minut.  Całość dostępna na stronie JS. Pl

Goleniowska Mila Niepodległości

Obraz
Mam w zwyczaju eksponować w domu medale z najszybszych moich biegów na danym dystansie. W momencie kiedy uda mi się poprawić życiówkę to stary medal zastępuję nowym a tamten chowam. W tym sezonie wyjątkowo szybko trafiają te krążki do pudełka :). Akcja liść dębu :) Goleniów to dla mnie szczególne miejsce. Biegam tutaj co rok i gdyby nie covid to mógłbym powiedzieć że robię to nieprzerwanie od 2010 roku. Tutaj kilkakrotnie ustanawialem swój PB na 10km. Trasa oraz warunki pogodowe w zasadzie stanowią gwarancję udanego biegu, o ile forma dopisuje. W tym roku czterokrotnie stawałem na linii startu na dychę. Rozpocząłem czerwcowym biegiem w Stargardzie, we wrześniu ustanowiłem życiówkę w Choszcznie, po drodze pobiegłem niewiele wolniej na trudniejszej trasie w Pyrzycach i wreszcie przyszedł czas na ostatni start w tym sezonie, czyli Goleniów. Kompletnie zawalony bieg w Stargardzie boleśnie uzmysłowił mi jedno: filozofia małych kroków to w moim wypadku zdecydowanie najlepsze rozwiąza

Październik - podsumowanie

Obraz
Powoli kończy się mój sezon. Przede mną jeszcze kilka dni biegania, które planuję zakończyć niepodległościowym startem na dychę w Goleniowie. A później odpoczynek - tak ze dwa tygodnie albo i lepiej, a co! fot. Dulny Foto No bo chyba zasłużyłem. Na podsumowanie przyjdzie czas w osobnym wpisie, teraz powiem tylko że czuję w nogach (konkretnie w Achillesach i lewym stawie skokowym) pewien dyskomfort i chciałbym dać im odpocząć. Achillesy to pamiątka po Choszcznie (prawy) i po części Pyrzycach (lewy). Staw skokowy to tylko niefortunnie postawiony krok na korzeniu w czasie treningu ale ciągnie się już prawie miesiąc. Poza tym wszystko jest super. W październiku najważniejszym wydarzeniem był start na 10km w Pyrzycach. Nabiegałem 42:57, jest to mój drugi najszybciejszy wynik, parafrazując piłkarskiego klasyka. Traktuję ten wynik jako cenniejszy niż o 5 sekund szybsza życiówka z Choszczna z uwagi na uwarunkowania Pyrzyckiej trasy.  W październiku natłukłem 155km, co w moim obecnym trybie t

Szybka Dycha Pyrzyce

Obraz
Za mną drugi z trzech jesiennych startów na 10km. Po wrześniowej Choszczeńskiej Dziesiątce przyszedł czas na Szybką Dychę w Pyrzycach!  fot. materiały Organizatora Rozkręciłem się ostatnio jeżeli chodzi o startowanie w zawodach! Pyrzyckie zawody stanowiły mój 5 start w tym roku a muszę podkreślić że pierwszy miał miejsce dopiero pod koniec czerwca. Ogólnie rzadko się ścigam, w pewnym sensie nadrabiam niewybiegane lata :)  Celem na ten bieg była próba połamania PB sprzed miesiąca. W Choszcznie nabiegałem 42:52 i teraz chciałem ten wynik poprawić, wprowadzając małą korektę w strategii biegu względem ostatniego startu. Wtedy, w mojej opinii zacząłem ciut za szybko, co mogło skutkować kolką na ostatnim kilometrze. Do takich wniosków doszedłem na mecie Choszczeńskiej Dziesiątki. Teraz postanowiłem pobiec w tym samym tempie pierwsze 5km czyli ok 22 minut, z tą różnicą że pierwsze kilometry miały być najwolniejsze aby dać organizmowi więcej czasu na wejście na obroty. W Choszcznie z kolei 2

Wrzesień - podsumowanie

Obraz
Wrzesień miesiącem obfitych żniw! Dawno nie było takich zbiorów w mojej dotychczasowej, biegowej przygodzie! fot. Piotr Krawczuk Twoja Fotografia Najważniejsze wydarzenia tego miesiąca to start w półmaratonie w Pile i na dychę w Choszcznie. Oba biegi przyniosły życiówki, zwłaszcza ta pierwsza, na 21k, smakuje wyjątkowo. Po prostu wyszło zdecydowanie lepiej niż planowałem. Dycha w Choszcznie też niesamowicie cieszy, tyle tylko że w beczce miodu jest malutka łyżeczka dziegciu: popełniłem mały błąd w biegu co myślę kosztowało mnie niewielką stratę na mecie. A dodatkowo, już po biegu poczułem że prawy Achilles jest mocno nadwyrężony, co wymusiło na mnie małą przerwę od biegania i spowodowało że wrześniowy licznik zatrzymał się na 122 kilometrach. Po zawodach jeszcze biegałem nieco ale pisząc te słowa mam za sobą osiem dni bez biegania. Ze ścięgnem jest wyraźnie lepiej ale dam mu jeszcze kilka dni myślę. Co mogę powiedzieć więcej? Chyba to jest mój dotychczasowy PRIME TIME. Naprawdę! Te dw

XXIV Choszczeńska Dziesiątka

Obraz
Huuurrra! Kolejna twierdza padła! Tym razem na trasie w Choszcznie udało mi się zdmuchnąć kurz z prawie sześcioletniej życiówki na dychę i grzecznie poprosić aby zechciała już zejść z piedestału. fot. Jarosław Dulny Trwaj chwilo, jesteś piękna - chciałoby się rzec. Tydzień po fantastycznym, jak na moje możliwości, starcie w półmaratonie w Pile, przyszedł czas na drugie w tym sezonie zawody na 10km. O ile pierwsze, w Stargardzie, zakończyły się bardzo pouczającym rozczarowaniem, o tyle dziś udało mi się rozmienić leciwe 43:49 (Goleniów, 2015) na 42:52. Tym razem areną mych zmagań była bardzo przyjemna trasa w Choszcznie. Tegoroczna trasa Choszczeńskiej Dziesiątki W ogóle, muszę powiedzieć że to bardzo, bardzo udana impreza. Trasa, składająca się z jednej pętli, w mojej ocenie sprzyja do bicia życiówek, przynajmniej na tym poziomie gdzie się obecnie znajduję. Nie jest to przysłowiowy stół , ale podbiegów dających w kość w zasadzie nie było, największy znajdował się na pierwszym kilometr

30. Półmaraton Piła

Obraz
Od wczoraj mogę pochwalić się nową życiówką w półmaratonie. Poprzednia wytrzymała niespełna półtora miesiąca. Misja połamania 1:40 na 21k zakończyła się powodzeniem! Co to za relacja z zawodów jak wszystkiego można dowiedzieć się z nagłówka? Zero budowania napięcia, zero atmosfery grozy... Ano tak. Taka właśnie była Piła. Veni, Vidi, Vici. Taki był cel. Wjechać i urwać przynajmniej 32 sekundy z poprzedniej, lipcowej życiówki z Nocnego Półmaratonu Szczecińskiego (01:40:31). Po najcieńszej linii oporu, chyba że okoliczności pozwolą na więcej. Powiem szczerze, nie wiedziałem czego się spodziewać po sobie. Sierpień był ciekawym okresem pod względem treningu. Ostatni tydzień lipca, zaraz po szczecińskiej połówce, stanowił mój okres roztrenowania. W sierpniu, pierwszy tydzień poświęciłem na powrót na pełne obroty po roztrenie. Potem się przeziębiłem i trening siłą rzeczy szedł mi ciężko. A potem nastąpiły 2 tygodnie urlopu, bardzo obfite w trening biegowy górski, sporo trekkingu, trochę wspi

Sierpień - podsumowanie

Obraz
Sierpień bardzo aktywnym miesiącem! Zarówno pod względem biegowym jak i innych aktywności był to szalenie ciekawy okres - głównie za sprawą urlopu który w tym roku zaplanowałem na drugą połowę sierpnia. Ale po kolei. W sierpniu nabiegałem 165km i dorzuciłem ok. 45km trekkingu w Sudetach i Tatrach. Pierwszy tydzień sierpnia to powrót na biegowe tory po tygodniowym, lipcowym roztrenowaniu. Druga połowa sierpnia to wspomniany już, dwutygodniowy urlop gdzie między bieganie po asfalcie udało mi się dorzucić kilka okołogórskich i górskich jednostek w Górach Sowich oraz Tatrach. Będąc szczerym, nie mam pojęcia jak wyglądam z formą. Najpierw roztren, potem powrót do pełnych obciązeń, następnie przeziębienie i na końcu urlop, który również wymusił nieco zmian w moim treningu - mam tu na myśli przede wszystkim biegi górskie plus wplecenie trekkingu pomiędzy dni biegowe. To wszystko zebrane razem do kupy powoduje że nawet nie znam swoich obecnych wartości OWB na płaskiej trasie. Znam natomiast wa

Mój pierwszy sezon z bieganiem górskim

Obraz
Co prawda sezon jeszcze planowo trwać będzie do początku listopada, ale myślę że takie podsumowanie mogę napisać już dziś. Wakacje za nami a ja nie planuję już żadnych wyjazdów w tym roku w góry. Chciałbym więc podzielić się swoimi przemyśleniami dotyczącymi moich prób biegowych po górach. Pomysł aby wpleść biegi okołogórskie (myślę że to dobry termin dla określania tych moich pierwszych okołobiegowych górskich prób) nie jest nowy i kiełkował w mojej głowie od prawie dekady. Pierwszy tatrzański quasi bieg reglowy odbyłem w 2012 roku, kierując się z Hali Gąsiennicowej w kierunku drogi Oswalda Balzera przez Psią Trawkę. Trudno się dziwić że pobiegłem, nie ma chyba w całych Tatrach nudniejszego szlaku. W tym samym roku, o ile mnie pamięć nie myli pognałem z Rusinowej Polany przez Wiktorówki, znowu w kierunku drogi OB choć na innym jej odcinku. Te nieudolne pierwsze kroki niewiele miały wspólnego z bieganiem przełajowym ale utkwiły w mojej pamięci dość trwałym, jak się okazuje śladem. Późn

2. Nocny Półmaraton Szczeciński

Obraz
Za mną zwieńczenie ostatnich kilkunastu tygodni przygotowań: start w 2. Nocnym Półmaratonie Szczecińskim, organizowanym równolegle do 7. Nocnego Maratonu Szczecińskiego i Sztafety Maratońskiej.  W 2016 roku, po drugiej edycji tej imprezy (wtedy jeszcze dziennej) obiecałem sobie że więcej nie wystartuję na dystansie maratońskim w Szczecinie - dopóki ten odbywa się w środku upalnego lata i po trudnej trasie. Przez te kilka lat impreza przeżyła sporo zawirowań - zmieniło się praktycznie wszystko, oprócz tego co dla mnie najważniejsze: w dalszym ciągu jest to letnia impreza z nie najłatwiejszą trasą. Stając więc w sobotę wieczór na linii startu słowa nie złamałem: pobiegłem półmaraton. Oczywiście piszę te słowa z przymrużeniem oka, na maraton w tym roku nie mam szans, a przynajmniej nie na taki który stanowiłby mój sportowy rozwój. Powiem szczerze, chciałbym aby ta impreza rozwijała się i nie znikła z biegowej mapy Polski. Śledzę rozwój tej imprezy od jej początku czyli 2015 roku. W pierws

Lipiec & I część sezonu - podsumowanie

Obraz
Chociaż do końca miesiąca jeszcze kilka dni zostało to podsumowanie mogę pisać już dziś. A gdybym się uparł to i w sobotę późnym wieczorem gdyż zakończyłem pierwszą (dość długą) część sezonu startem w 2. Nocnym Półmaratonie Szczecińskim.  Juhhu! Koniec miesiąca, koniec prawie 9-miesięcznego okresu treningowego. Od początku listopada do ubiegłej soboty byłem w ciągłym treningu. Najpierw, po przerwie na leczenie kolana, na tapetę poszedł 10-tygodniowy program marszobiegowy, a później plan basic na maratoński start - całość autorstwa Jerzego Skarżyńskiego, dostępna na jego stronie www. Głównym założeniem na pierwszą część sezonu był bezpieczny powrót do okołomaratońskiego treningu, bez startu na 42.2km. I to myślę udało się całkiem przyzwoicie. W tym czasie waga poleciała mi z 82.5kg do 77.5-78kg. Ciało, odpukać daje sobie całkiem przyzwoicie radę z obciążeniami. Prędkości fajnie rosły więc i apetyt rósł w miarę...biegania. W czerwcu sprawdziłem się na dystansie 10km w Stargardzie - tu ni

Czerwiec - podsumowanie

Obraz
Czerwiec kolejnym miesiącem, po maju, który przyniósł najdłuższy miesięczny dystans, najdłuższy dystans pojedynczego biegu i najszybsze średnie tempo OWB. Trzy razy naj. Czy jest się z czego cieszyć? Chyba jest! Naj #1: Dystans 171km przy 3 treningach w tygodniu. Więcej prawdopodobnie w tym sezonie nie będzie. Raz że przynajmniej do listopada nie zamierzam przechodzić na 4 treningi, dwa że z końcem lipca, tj. po Nocnym Półmaratonie Szczecińskim planuję krótkie roztrenowanie. Zostało mi więc planowo 3.5 tygodnia biegania i start na 21.1k. Naj#2: Wycieczka Biegowa Z początkiem czerwca pękło 20 km wycieczki biegowej. Pierwsze dwie dychy od prawie 5 lat! Czekałem na to z utęsknieniem. To czego chyba najbardziej mi brakowało w okresie kiedy nie mogłem biegać to właśnie wycieczki biegowe 20+ km. Z końcem miesiąca poprawiłem 22km (120min. biegu - w tym sezonie biegam w oparciu o długość treningu, nie dystans). No, wisienki na torcie. Krem de la krem. Wielka sprawa dla mnie. Naj#3: OWB Nie wie

XIV Międzynarodowy Bieg Uliczny „O Błękitną Wstęgę” - Stargard

Obraz
Pierwsze w tym sezonie/roku zawody sportowe już za mną!. Stargardzka dycha. W końcu mogłem wystartować w biegu ulicznym, przy udziale publiczności i bez większych (z punktu widzenia biegacza) obostrzeń. Celem było sprawdzenie aktualnej formy i przy okazji zaatakowanie prawie sześcioletniej życiówki. To były moje pierwsze od listopada 2019 zawody. Wtedy na goleniowskiej trasie natłukłem 47.26. Wynik daleki od życiówki ale okoliczności tamtego biegu były inne. Był to bieg który wieńczył pierwszy sezon po niespełna trzyletniej przerwie i rezultat ten przyjąłem z otwartymi ramionami. Ba, wręcz nie spodziewałem się go. Muszę przyznać że tamten sezon traktuję nieco referencyjnie w stosunku do obecnego. Porównuję sygnały wysyłane przez ciało, poszczególne zakresy biegów, masę ciała z obu okresów i inne składowe które mogą mieć wpływ na moją ówczesną i obecną dyspozycję. Ba, nawet moment w którym ponownie przytrafił mi się uraz kolana te 2 lata temu (ok. 760km przebiegu) stanowił dla mnie pewn

Maj - podsumowanie

Obraz
Marzec miesiącem pożegnań z zimowymi ubraniami?? Buhahaha, jeszcze z początkiem maja musiałem ubierać na siebie skorupy :) Ale mniejsza z tym, wiosna w pełni a z nią przyszedł naprawdę mocny miesiąc biegowy! I to mnie niezmiernie cieszy, serio, czekałem na taki miesiąc ponad 5 lat!. W maju przebiegłem 167km, co stanowi największy miesięczny kilometraż od marca 2016. Oczywiście kilometraż nie stanowi celu samego w sobie i nie na tym się skupiam ale umówmy się że biegamy po to żeby biegać a nie żeby.. nie biegać. I dlatego cieszy mnie możliwość biegania regularnie, dłużej i szybciej. Maj przyniósł rekordowe, jak na teraźniejszy okres, wycieczki biegowe: kolejno 16.5km oraz 18km. Ostatni raz biegałem przynajmniej tyle w lipcu 2016. To mnie niezmiernie cieszy i nakręca do dalszej pracy. Bałem się jak lewe kolano zniesie te dystanse ale wygląda na to że znosi je bardzo dobrze. Prawe nic sobie z tego nie robi, lewe - odczuwam że jest ono ciut słabsze ale regeneracja wygląda poprawnie a i w s