Posty

Mój pierwszy sezon z bieganiem górskim

Obraz
Co prawda sezon jeszcze planowo trwać będzie do początku listopada, ale myślę że takie podsumowanie mogę napisać już dziś. Wakacje za nami a ja nie planuję już żadnych wyjazdów w tym roku w góry. Chciałbym więc podzielić się swoimi przemyśleniami dotyczącymi moich prób biegowych po górach. Pomysł aby wpleść biegi okołogórskie (myślę że to dobry termin dla określania tych moich pierwszych okołobiegowych górskich prób) nie jest nowy i kiełkował w mojej głowie od prawie dekady. Pierwszy tatrzański quasi bieg reglowy odbyłem w 2012 roku, kierując się z Hali Gąsiennicowej w kierunku drogi Oswalda Balzera przez Psią Trawkę. Trudno się dziwić że pobiegłem, nie ma chyba w całych Tatrach nudniejszego szlaku. W tym samym roku, o ile mnie pamięć nie myli pognałem z Rusinowej Polany przez Wiktorówki, znowu w kierunku drogi OB choć na innym jej odcinku. Te nieudolne pierwsze kroki niewiele miały wspólnego z bieganiem przełajowym ale utkwiły w mojej pamięci dość trwałym, jak się okazuje śladem. Późn

2. Nocny Półmaraton Szczeciński

Obraz
Za mną zwieńczenie ostatnich kilkunastu tygodni przygotowań: start w 2. Nocnym Półmaratonie Szczecińskim, organizowanym równolegle do 7. Nocnego Maratonu Szczecińskiego i Sztafety Maratońskiej.  W 2016 roku, po drugiej edycji tej imprezy (wtedy jeszcze dziennej) obiecałem sobie że więcej nie wystartuję na dystansie maratońskim w Szczecinie - dopóki ten odbywa się w środku upalnego lata i po trudnej trasie. Przez te kilka lat impreza przeżyła sporo zawirowań - zmieniło się praktycznie wszystko, oprócz tego co dla mnie najważniejsze: w dalszym ciągu jest to letnia impreza z nie najłatwiejszą trasą. Stając więc w sobotę wieczór na linii startu słowa nie złamałem: pobiegłem półmaraton. Oczywiście piszę te słowa z przymrużeniem oka, na maraton w tym roku nie mam szans, a przynajmniej nie na taki który stanowiłby mój sportowy rozwój. Powiem szczerze, chciałbym aby ta impreza rozwijała się i nie znikła z biegowej mapy Polski. Śledzę rozwój tej imprezy od jej początku czyli 2015 roku. W pierws

Lipiec & I część sezonu - podsumowanie

Obraz
Chociaż do końca miesiąca jeszcze kilka dni zostało to podsumowanie mogę pisać już dziś. A gdybym się uparł to i w sobotę późnym wieczorem gdyż zakończyłem pierwszą (dość długą) część sezonu startem w 2. Nocnym Półmaratonie Szczecińskim.  Juhhu! Koniec miesiąca, koniec prawie 9-miesięcznego okresu treningowego. Od początku listopada do ubiegłej soboty byłem w ciągłym treningu. Najpierw, po przerwie na leczenie kolana, na tapetę poszedł 10-tygodniowy program marszobiegowy, a później plan basic na maratoński start - całość autorstwa Jerzego Skarżyńskiego, dostępna na jego stronie www. Głównym założeniem na pierwszą część sezonu był bezpieczny powrót do okołomaratońskiego treningu, bez startu na 42.2km. I to myślę udało się całkiem przyzwoicie. W tym czasie waga poleciała mi z 82.5kg do 77.5-78kg. Ciało, odpukać daje sobie całkiem przyzwoicie radę z obciążeniami. Prędkości fajnie rosły więc i apetyt rósł w miarę...biegania. W czerwcu sprawdziłem się na dystansie 10km w Stargardzie - tu ni

Czerwiec - podsumowanie

Obraz
Czerwiec kolejnym miesiącem, po maju, który przyniósł najdłuższy miesięczny dystans, najdłuższy dystans pojedynczego biegu i najszybsze średnie tempo OWB. Trzy razy naj. Czy jest się z czego cieszyć? Chyba jest! Naj #1: Dystans 171km przy 3 treningach w tygodniu. Więcej prawdopodobnie w tym sezonie nie będzie. Raz że przynajmniej do listopada nie zamierzam przechodzić na 4 treningi, dwa że z końcem lipca, tj. po Nocnym Półmaratonie Szczecińskim planuję krótkie roztrenowanie. Zostało mi więc planowo 3.5 tygodnia biegania i start na 21.1k. Naj#2: Wycieczka Biegowa Z początkiem czerwca pękło 20 km wycieczki biegowej. Pierwsze dwie dychy od prawie 5 lat! Czekałem na to z utęsknieniem. To czego chyba najbardziej mi brakowało w okresie kiedy nie mogłem biegać to właśnie wycieczki biegowe 20+ km. Z końcem miesiąca poprawiłem 22km (120min. biegu - w tym sezonie biegam w oparciu o długość treningu, nie dystans). No, wisienki na torcie. Krem de la krem. Wielka sprawa dla mnie. Naj#3: OWB Nie wie

XIV Międzynarodowy Bieg Uliczny „O Błękitną Wstęgę” - Stargard

Obraz
Pierwsze w tym sezonie/roku zawody sportowe już za mną!. Stargardzka dycha. W końcu mogłem wystartować w biegu ulicznym, przy udziale publiczności i bez większych (z punktu widzenia biegacza) obostrzeń. Celem było sprawdzenie aktualnej formy i przy okazji zaatakowanie prawie sześcioletniej życiówki. To były moje pierwsze od listopada 2019 zawody. Wtedy na goleniowskiej trasie natłukłem 47.26. Wynik daleki od życiówki ale okoliczności tamtego biegu były inne. Był to bieg który wieńczył pierwszy sezon po niespełna trzyletniej przerwie i rezultat ten przyjąłem z otwartymi ramionami. Ba, wręcz nie spodziewałem się go. Muszę przyznać że tamten sezon traktuję nieco referencyjnie w stosunku do obecnego. Porównuję sygnały wysyłane przez ciało, poszczególne zakresy biegów, masę ciała z obu okresów i inne składowe które mogą mieć wpływ na moją ówczesną i obecną dyspozycję. Ba, nawet moment w którym ponownie przytrafił mi się uraz kolana te 2 lata temu (ok. 760km przebiegu) stanowił dla mnie pewn

Maj - podsumowanie

Obraz
Marzec miesiącem pożegnań z zimowymi ubraniami?? Buhahaha, jeszcze z początkiem maja musiałem ubierać na siebie skorupy :) Ale mniejsza z tym, wiosna w pełni a z nią przyszedł naprawdę mocny miesiąc biegowy! I to mnie niezmiernie cieszy, serio, czekałem na taki miesiąc ponad 5 lat!. W maju przebiegłem 167km, co stanowi największy miesięczny kilometraż od marca 2016. Oczywiście kilometraż nie stanowi celu samego w sobie i nie na tym się skupiam ale umówmy się że biegamy po to żeby biegać a nie żeby.. nie biegać. I dlatego cieszy mnie możliwość biegania regularnie, dłużej i szybciej. Maj przyniósł rekordowe, jak na teraźniejszy okres, wycieczki biegowe: kolejno 16.5km oraz 18km. Ostatni raz biegałem przynajmniej tyle w lipcu 2016. To mnie niezmiernie cieszy i nakręca do dalszej pracy. Bałem się jak lewe kolano zniesie te dystanse ale wygląda na to że znosi je bardzo dobrze. Prawe nic sobie z tego nie robi, lewe - odczuwam że jest ono ciut słabsze ale regeneracja wygląda poprawnie a i w s

Taka sytuacja :)

Dawno temu, opublikowałem tu na blogu wpis z mojego maratońskiego debiutu. Wspomniałem w nim że jednym z motywatorów do pobiegnięcia 42k był... t-shirt finishera który zobaczyłem u mojego znajomego. Zarówno jego debiut jak i mój miał miejsce w Dublinie, tyle że w innych latach, bodajże rok po sobie, ale głowy nie dam. Od tamtej pory minęło 11-12 lat przez które praktycznie nie mieliśmy ze sobą kontaktu. Jakiś czas temu jednak zostaliśmy sąsiadami. I tak, któregoś pięknego dnia stoimy sobie na chodniku, rozmawiamy o biegowych planach i od słowa do słowa nasz dialog zaczyna nabierać rumieńców: - kurczę w tym roku nie pobiegnę żadnego maratonu. Jedyny jaki chodził mi po głowie  to NYC Marathon. Planowałem zafundować go sobie na 40tkę, ale wiesz, Covid, zamknięte granice, nie polecę. - no ja właśnie w zeszłym roku miałem biec maraton w NY na 40tkę ale anulowali go przez Covid. W tym roku muszę polecieć, to będzie mój spóźniony o rok prezent na 40tkę.  - no ja właśnie planuję polecieć w prz

Czas napierać!

Obraz
Bieganie bez startu w zawodach jest jak palenie bez zaciągania się. Niby można ale wiadomo ze to na dłuższą metę żaden fun.  Dlatego też sporządziłem swój harmonogram startów na sezon letnio-jesienny. Ten rok traktuję jako czas na odbudowę fundamentów. A może nawet przebudowę czy wzmocnienie. Sorry za budowlany język, zboczenie zawodowe. Dążę do tego że w tym roku maratonu  nie pobiegnę.  Jedyny na który może bym się pokusił to NYC Marathon ale z powodu zamkniętych granic nie podjąłbym się ryzyka wykupu pakietu w nadziei że w najbliższej przyszłości wyjazd do USA będzie możliwy. Inna sprawa że przede wszystkim chcę się odbudować odpowiednio i to jest mój priorytet. Wracając do startów, w tym roku chciałbym pobiec w: 1. Stargardzie, 10km - 19.06, start opłacony 2. Szczecinie, 21km - 24.07 - edit 26.05.21 - start opłacony 3. Pile, 21km - 05.09 - edit 26.05.21 - wygląda na to że zapisy są już zamknięte więc odpada  a jednak! zapisy wznowione, start opłacony - edit 17.06.2021 4. Goleniow

Mój biegowy zestaw ćwiczeń wzmacniających

Bez tarzania się po dywanie nie ma biegania. Przynajmniej dla mnie. Dlatego też, poniżej, zestawiłem najczęściej wykonywane przeze mnie ćwiczenia wzmacniające. Wszystkie ćwiczenia z listy podstawowej można wykonać bez dodatkowego sprzętu (ćwiczenie nr 5 posiada alternatywę bez użycia taśmy fitness). Wystarczy kwadrans i odrobina chęci.  1. Wspinanie na palcach (łydki)  1 x 80-100* powtórzeń - stojąc na bosaka wspinam się na palcach i opuszczam. Ćwiczenie wzmacniające mięśnie łydek. 2. Półprzysiad na jednej nodze  1x30 na każdą nogę - stojąc na bosaka wykonuję półprzysiad na jednej nodze, koncentrując się na kierowaniu kolana do środkowego palca stopy i "przysiadaniu" na tyłku. Pełny wyprost kolana plus pilnowanie aby kolano "nie uciekało" do środka. Przysiad nie jest głęboki, mniej więcej do momentu zrównania się kolana z palcami stopy. Ćwiczenie wzmacniające mięsień czworogłowy uda. Ćwiczenia alternatywne/dodatkowe : siad na wyprostowanych nogach, pod jednym udem

Słoń w składzie porcelany, czyli okiem "biegacza po przejściach" na zagadnienie kontuzji w bieganiu

   Mój blog, pomimo że jest otwarty dla Czytelników, stanowi przede wszystkim swoisty dzienniczek biegowy, który tworzę na własne biegowe potrzeby. Nie reklamuję go nadmiernie, nie hasztaguję, nie zwracam uwagi na pozycjonowanie go w wyszukiwarkach. Nie mam do zaoferowania ani zbyt wielu relacji z ciekawych biegowych podróży, nie jestem też  biegowym autorytetem. Mam jednak za sobą prawie pięcioletnią podróż przez krainę zwaną przewlekła kontuzja i chciałbym w tym wpisie zebrać, może nie całość, ale jakieś meritum moich doświadczeń i przemyśleń. Być może komuś kto mierzy(ł) się z podobnymi problemami ten wpis w jakiś sposób wyda się pomocny. A dla mnie będzie stanowić pewnego rodzaju katharsis . Moja kontuzja nie była zbyt poważna. Nie zerwałem wiązadeł, ścięgna Achillesa, nie połamałem kości. Nie zmagałem się z żadnym skomplikowanym schorzeniem. Po prostu wytarłem sobie chrząstki w kolanach. Chonodromalacja, lateralizacja rzepki. Tylko tyle. I prawie 5 lat w plecy. Historia wygląda mn

Kwiecień - podsumowanie

Obraz
  Marzec miesiącem pożegnań z zimowymi ubraniami? Ha, ha, a figę, większość kwietniowych treningów zrobiłem w ocieplanych lajkrach , bluzie i rękawiczkach. Dopiero 21. dzień kwietnia pozwolił mi ponownie pobiec "na krótko" a i tak zakończyłem miesiąc w długich gaciach i bluzie z kapturem. Nie żeby mi to przeszkadzało, osobiście bardzo lubię biegać zimą, nie przepadam natomiast za temperaturą przejściową. Ale mniejsza z tym :). Co nowego w kwietniu? Ano prędkości coraz wyższe, masa ciała coraz niższa (78.2kg), można powiedzieć że fajnie się biegało nawet bardzo fajnie. Niestety beczka miodu musi mieć również łyżkę dziegciu, po wspomnianym w akapicie wyżej biegu, odezwały się nieaktywne ostatnimi czasy piszczele. No niestety, tak to u mnie działa.  Łącznie więc zrobiłem w pierwsze trzy tygodnie kwietnia 101km, a następnie nastąpiły przerwa od biegania i zwiększenie aktywności okołodywanowych czyli taśmy, rolki, piłki i wizyta u fizjoterapeuty Rafała który zmasakrował mi łydki p

Marzec - podsumowanie

Obraz
Marzec miesiącem pożegnań z zimowymi ubraniami. Łącznie pokonałem 125km, co daje największy miesięczny kilometraż, odkąd w kwietniu 2019 rozpocząłem bieganie po długiej, po-kontuzyjnej przerwie. Muszę jednak wyraźnie zaznaczyć że wyleczyłem się już z "nabijania" miesięcznych przebiegów. Czasy kiedy biegałem 260-280km miesięcznie nie wrócą prędko, jeżeli w ogóle. Z resztą, przy 3 treningach tygodniowo, a zakładam że nie zwiększę w tym roku ilości treningów, nie ma nawet możliwości nabiegać tyle. Większość biegów oscylowała wokół 10km lub max. 60 min. Część biegów była krótsza, co było zabiegiem celowym. 3x10km w OWB to dla mnie na dziś dzień wysiłek.  Tempo: pod koniec lutego, kiedy puściły śniegi moje tempo "zwariowało". Z dnia na dzień zacząłem biegać HRmax75% w granicach 5:25-5:30/km. To bardzo duży przeskok. Porównywałem mój pas HRM z innym pasem Garmin SS-3 którego sprawności byłem pewien (mój Garmin Dual też jest z resztą nowy), biegałem z pasami na zmianę oraz

Luty - podsumowanie

Obraz
  Za mną drugi biegowy miesiąc w roku. Nabiegałem  łącznie 92km. W pierwszej połowie lutego było sporo biegania po puchu Dokładnie w połowie lutego skończyłem 10-tygodniowy plan JS na 60minut. Zwieńczeniem tego okresu był końcowy bieg na  10km bez przerwy na marsz w środku, z tryumfalną rundą po zamarzniętym jeziorze Głębokim.   W drugiej połowie miesiąca przebiegłem jeszcze dwa razy dyszkę i kilka biegów krótszych. Zrobiłem też 4-dniową przerwę z uwagi na złe samopoczucie. Kolana po staremu. Przerwa spowodowała że były "czyściutkie" ale bieganie nawet króciutkich dystansów powoduje ze się odzywają na nowo ale chyba w akceptowalnym zakresie. Byłem na przeglądzie u fizjo po skończeniu 10 tygodni JS i twierdzi że jest tak jak ma być i basta. Łokej, pasuje mi. Tempo OWB - ok. 5.30-5.45 min./km. - po stopnieniu śniegów. Po puchu wolniej, ale to bez znaczenia. Waga 80.5 kg (cel 77) GR+GS in progress. Takie widoki to ostatnimi laty w Szczecinie rzadkość i miód na moje serce :) Plan

Styczeń - podsumowanie

Obraz
Za mną pierwszy biegowy miesiąc w roku. Nabiegałem bądź namarszobiegałem łącznie 90km. Na dziś mam przebiegnięte ponad 8 z 10 tygodni programu Jerzego Skarżyńskiego na 60 minut. Pierwsze 3 tygi były marszobiegowe, od czwartego jest jedna, trzyminutowa przerwa na bieg po środku lub około po środku całkowitej aktywności. Tempo OWB - ok. 5.40-5.50 min./km. W sumie to bez znaczenia. Większość biegów jest wolna, dużo w tym truchtu, mało pośpiechu bo nie o to, na tym etapie, w tym wszystkim chodzi. Kolana czasem się odezwą. Przeważnie lewe ale od 2 treningów prawe też się przypomina o sobie. Nie są to jakieś duże dolegliwości więc na razie nie reaguję. Trzymam się tego co napisałem w poprzednim wpisie, a propos mechaniki kolan po USG. Regeneracja po biegu dość dobra, kolana wtedy nie odzywają się albo wcale lub prawie wcale (prawe) albo, mam wrażenie co raz mniej (lewe). Waga 81 kg (cel 77) GR+GS in progress. Lecimy dalej.

Breakthrough :)

Ostatnio, przeglądając wpisy na portalu Bieganie.pl, rzuciło mi się w oczy takie hasło:  sukces najczęściej czeka na nas pięć sekund po tym, jak podejmujemy decyzję, żeby zrezygnować. Nie chciałbym brzmieć zbyt górnolotnie ale dziś podzielę się dobrą nowiną. Kilka dni temu musiałem odwiedzić ortopedę - miałem w ubiegłe lato mały wypadek motocyklowy i uszkodziłem lekko bark. Przy okazji wizyty po-rehabilitacyjnej, poprosiłem o USG kolana, z którym się borykam od dłuższego czasu. Lekarz przyłożył sondę do kolana pojeździł w tę i nazad, po czym stwierdził: - no, powiem szczerze nie spodziewałem się takiego progresu - ? - wie pan jak to jest z biegaczami, przychodzą kontuzjowani, zalecam im rehab lub ćwiczenia w domu, każdy kiwa głową że zrobi a potem g..o robią. U pana jest super progres. - ?? - mechanicznie kolano wygląda super. Rzepka idealnie siedzi w osi. Niech pan spojrzy na zdjęcie tutaj i porówna je ze zdjęciem sprzed 2 lat. Drugie kolano tak samo super.  - a czy widać jakiś postęp

Grudzień i 2020 - podsumowanie

 W kończącym cały rok kalendarzowy miesięcu przebiegłem 49km. Tzn. przemarszobiegłem. Jest to efekt wzięcia na tapetę 10-tygodniowego planu Jerzego Skarżyńskiego na 60 minut biegu ciągłego. Skoro w zeszłym roku lekkie zwiększanie biegu ciągłego nie uchroniło mnie przed kontuzją lewego kolana to może takie wejście pozwoli na bezurazowe, ponowne budowanie bazy. Pisząc te słowa jestem na ukończeniu 4-tego tygodnia. Jeżeli wszystko pójdzie okej to z początkiem lutego będzie 60 minut w ciągu. Stan inwentarza z końcem roku: Kolano prawe - bardzo fajnie, czasami coś się odezwie w biegu (lekkie ukłucie w rzepce czy ucisk) ale generalnie jest bezproblemowo i regeneracja po biegu jest błyskawiczna. Kolano lewe - problem pojawił się w zeszłym roku w zasadzie w podobnym scenariuszu jak teraz: kolano nie regeneruje się tak szybko jak prawe. Bardzo ładnie znosi obciążenia w biegu natomiast po biegu pobolewa. Dzień po biegu z reguły jest dobry, tzn. czuję że kolano jest słabsze od prawego i coś w nim

Farewell Endomondo

Obraz
Nie tak dawno na biegaczy niczym grom z jasnego nieba spadła hiobowa wiadomość: Endomondo zostanie z końcem roku wycofane z użytku. To z pewnością smutna wiadomość i jednocześnie strata użytecznego i fajnego w swej budowie narzędzia. Ale ta informacja niesie ze sobą również plusy. Przynajmniej dla mnie. Aplikacja towarzyszy mi w moich biegowych zmaganiach od lipca 2015 roku. Przedtem nie bardzo chciałem z niej korzystać (dość długo oswajam się z tzw. socmediami) ze względu na jej otwarty charakter, a raczej ze względu na moją niewiedzę że można przecież korzystać z urządzenia w sposób całkowicie hermetyczny. Zainstalowałem bo znajomy poprosił mnie abym w ten sposób wsparł akcję charytatywną - przystępując do rywalizacji na możliwie najdłuższy przebiegnięty dystans w ciągu roku. I to był mój błąd. Wciągnęło mnie momentalnie. Oprócz przydatnych funkcji, uzależniłem się nieco od rywalizacji ze znajomymi. Często też podglądałem ich treningi, co robią, jak robią, ile robią itd. Oczywiście k