Mój pierwszy sezon z bieganiem górskim
Co prawda sezon jeszcze planowo trwać będzie do początku listopada, ale myślę że takie podsumowanie mogę napisać już dziś. Wakacje za nami a ja nie planuję już żadnych wyjazdów w tym roku w góry. Chciałbym więc podzielić się swoimi przemyśleniami dotyczącymi moich prób biegowych po górach. Pomysł aby wpleść biegi okołogórskie (myślę że to dobry termin dla określania tych moich pierwszych okołobiegowych górskich prób) nie jest nowy i kiełkował w mojej głowie od prawie dekady. Pierwszy tatrzański quasi bieg reglowy odbyłem w 2012 roku, kierując się z Hali Gąsiennicowej w kierunku drogi Oswalda Balzera przez Psią Trawkę. Trudno się dziwić że pobiegłem, nie ma chyba w całych Tatrach nudniejszego szlaku. W tym samym roku, o ile mnie pamięć nie myli pognałem z Rusinowej Polany przez Wiktorówki, znowu w kierunku drogi OB choć na innym jej odcinku. Te nieudolne pierwsze kroki niewiele miały wspólnego z bieganiem przełajowym ale utkwiły w mojej pamięci dość trwałym, jak się okazuje śladem. Późn