Czerwiec - podsumowanie
W kończącym się już miesiącu przebiegłem łącznie 111 km. Powoli zaczynam zwiększać kilometraż po przymusowej przerwie. W zasadzie jestem zadowolony. Traktuję czerwiec jako preludium do "poważnego" treningu. W dalszym ciągu czuję delikatny dyskomfort w mięśniach piszczelowych. Kilometraż zwiększam powoli choć maraton w Berlinie za pasem. Nie chcę jednak za bardzo się spieszyć aby nie wróciła kontuzja. Czerwiec to biegi z zakresu 7-12km z przewagą jednostek 10km. Trzy treningi tygodniowo (a raz nawet tylko 2), czwarty z premedytacją odpuszczony tak aby dać nogom dodatkowy dzień na regenerację. Ćwiczenia rozciągające wspomagane piankowym wałkiem. Ćwiczenia siłowe tradycyjnie zaniedbywane. Czekam na lipiec z niecierpliwością. W planach mam 4ty trening oraz zwiększenie objętości treningowych. Tęsknię za regularnym, bezawaryjnym bieganiem na pełnych obrotach.