Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2019

Kilka spostrzeżeń na temat biegania w kontekście kontuzji czyli dlaczego czuję się jak z porcelany

Obraz
Odkąd zacząłem biegać, całe moje bieganie można sprowadzić do jednej konkluzji: niekończące się pasmo kontuzji. Tym wpisem postanowiłem się nieco temu zjawisku przyjrzeć. Biegam z przerwami od 2009 roku. Ot standardowa historia: zacząłem biegać dla formy, począwszy od marszobiegów, przez 5 km, potem dycha, półmaraton, w końcu maraton. Większość z nas przechodzi pewnie podobną drogę. Jedni na tym przestają inni biegną dalej. Ja do tej pory nabiegałem ok 7500 km. Zapytacie: jak to? W 11 lat tylko tyle? Ano tak. Ostatni maraton w 2016 roku. Potem prawie 3 lata walki z chondromalacją rzepki. Nie chce mi się już nawet o tym pisać. Do wyrzygania, chondromolacja - sracja, bleee. Może to już jest hipochondria? Nie znam nikogo z moich biegowych znajomych którzy mieli tyle przerw co ja. Autentycznie. Pytam ich: co robicie żeby zapobiec temu? A oni mi mówią że nie robią nic albo prawie nic. Hehe bardzo k...a śmieszne. Ale potem okazuje się że diabeł tkwi w szczegółach. Roman nie robi nic oprócz c

Wrzesień - podsumowanie

We wrześniu przebiegłem 75km. Głównie dyszki w zakresie OWB. Niewiele ciekawego się działo. Po bladym biegowo sierpniu (bo był to stricte miesiąc górskich aktywności) wrzesień był miesiącem dyszek. Staram się cały czas okrzepnąć na tym dystansie. Kolano mnie wkur...a. Raz jest fajnie, raz pobolewa, mam tego serdecznie dość. Rzygam tym, serio.