Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2015

Luty - podsumowanie

Obraz
W kończącym się już miesiącu przebiegłem łącznie 130 km wg planu <4h Jerzego Skarżyńskiego.  Skąd taka dysproporcja w stosunku do poprzednich miesięcy? Przyplątała się kontuzja - przeciążyłem piszczele obu nóg. Dodatkowo jestem silnie przeziębiony. Pani kasjerka z żabki nakichała na mnie wydając mi resztę, kładąc tym samym całą moją rodzinę do łózek.  Już tak drugi tydzień gnijemy. Pomijając okres przymusowej przerwy, jestem zadowolony z postępów. Biegi z zakresu 10-25km. Siła biegowa wchodzi nieźle, WB2 też. Zostało 8 tygodni do warszawskiego maratonu. Mam nadzieję że uda się od przyszłego tygodnia wznowić treningi. Z nogami co raz lepiej.

FUBAR czyli mądrości życiowe

Kilka dni temu, jadąc samochodem słuchałem RMF Classic. Leciała Maskarada Chaczaturiana. Zauważyłem u siebie niepokojący objaw. Co raz więcej przyjemności przynosi mi słuchanie muzyki klasycznej. Nie chcę wyjść na większego prymitywa niż jestem ale do tej pory, poza kilkoma wyjątkami omijałem ją szerokim łukiem. A teraz siedziałem jak przykuty do fotela. Nie chciałem wyjść z wozu. Ogarnął mnie błogi relaks. Sprawy dnia codziennego przestały mieć jakiekolwiek znaczenie. Mój tata lubi słuchać Eremefkę Classic. I tu zaczyna się draka bo: Dzień kiedy upodobnisz się do swego ojca jest początkiem twej starości. Bez odbioru.

W poszukiwaniu biegowego Świętego Graala

Do stworzenia tego tekstu sprowokował mnie artykuł pt "Okiem amatora: wyższość nauki nad bełkotem. Mistrz Skarżyński odlatuje na pięcie" . Przyznam szczerze że dawno żaden wpis na biegowych blogach tak mnie nie poirytował. Być może nie powinienem popełniać tego błędu i wypowiadać się na ten temat. Jestem zwykłym amatorem, mam raptem złamane 4h w maratonie i 44.30 na 10k. Nie jestem ani wyczynowcem, ani ortopedą czy fizjoterapeutą. Nie posiadam specjalistycznej wiedzy. Mimo wszystko postanowiłem zabrać głos w tej sprawie. Przede wszystkim, nie mam zamiaru rozstrzygać ani przekonywać nikogo do słuszności biegania w ten czy w inny sposób. Nic mnie do tego nie uprawnia. Nie mam z resztą takich intencji. Nie obchodzi mnie szczerze mówiąc na co lądujesz, o ile nie jesteś biegowym autorytetem, drogi Czytelniku. Nie mam też zamiaru być adwokatem pana Skarzyńskiego. On z resztą nie potrzebuje takiego. Chcę zwrócić uwagę na nieco inny problem.  Zajmowałem lub wciąż zajmuję się hobbysty

Śrubki, śrubki - czyli sprzęt biegacza

Obraz
My, biegacze lubujemy się w sprzęcie. Oj bardzo. Uwielbiamy sprzęt, gadżety, wszelkiego rodzaju śrubki i inne duperele. Z resztą kto ich nie lubi. Rowerzyści? Gitarzyści? Motocykliści? A może fotografowie? Co pasja tym więcej śrubek. Więcej i nierzadko drożej. W morzu dostępnych dóbr wszelakich, mniej lub bardziej zbytecznych, łatwo się pogubić. Postanowiłem więc stworzyć listę asortymentu używanego przeze mnie, na potrzeby mojego truchtania. Truchtania, ponieważ poziom na jaki się wdrapałem póki co nie uprawnia mnie do bycia biegową Alfą i Omegą. Ani w zakresie sprzętu ani w żadnym innym, związanym z bieganiem. Ale mamy wolność słowa i każdy może napisać na swoim blogu co mu się podoba. Być może komuś zawarte tu informacje okażą się przydatne. I tak, w kolejności alfabetycznej: Bielizna - dopóki mój niebiegający kolega Łukasz wyraził swoje zdziwienie jak mogę się tak katować, biegałem zimą w zwykłych bawełnianych bokserkach. Nie przeszkadzało mi że bawełna nie odprowadza wilgoci. Kosz

Mrs Mors :)

Obraz
Moja żona została morsem. Tak znienacka. Kilka dni temu przyszła do mnie i oświadczyła że jedzie się wykapać w przerębli a ja mam jej sekundować. I tak oto w zeszłą niedzielę miał miejsce jej debiut w roli morsa.  Zanim jednak weszła do wody, pojechaliśmy do Decathlonu kupić neoprenowe skarpety i rękawiczki. Na miejscu czekała już grupa ok 50 osób, w różnym wieku aczkolwiek z przewagą rówieśników moich rodziców. Grupa przywitała moją żonę z entuzjazmem, co myślę uprzyjemniło jej debiut. Po szybkiej biegowej rozgrzewce, bohaterka tego wpisu weszła do wody, ciesząc się swoją pierwszą kąpielą. Brawo! A ja stałem z boku zmarznięty od wiatru który hulał w najlepsze. Od patrzenia na golasów w wodzie zrobiło mi się jeszcze zimniej. Chyba pozostanę tylko przy bieganiu. Trochę mnie korci żeby też się tam wpakować ale póki co jestem cziken :)

Berlin Marathon 2015

Obraz
Choć do maratonu pozostało prawie 8 miesięcy, zarezerwowałem hotel. Ceny jeszcze są atrakcyjne i miejsc jest względnie sporo. Im bliżej jednak do biegu tym prawdopodobnie ciężej będzie o nocleg w dobrej cenie. Dlatego też zachęcam tych którzy jeszcze się nie zdecydowali, shake a leg :)