Posty

36. PKO Półmaraton Szczecin

Obraz
W ubiegłą niedzielę wziąłem udział w 36. PKO Półmaraton Szczecin. To był mój ostatni, najważniejszy sprawdzian przed startem w Berlinie, 27 września. Berlin traktuję priorytetowo. To dla mnie najważniejsze zawody w sezonie. Pierwszy i ostatni raz biegłem 42.2k cztery lata temu w Dublinie. Później przygotowywałem się do maratonu dwukrotnie (Poznań 2012, OWM 2015) - za każdym razem musiałem zrezygnować ze startu. W tym, kończącym się powoli sezonie, pozostały mi prawdopodobnie dwa, trzy starty - wspomniany Berlin i 10km (prawdopodobnie raz jeszcze stolica Niemiec, i Goleniów).  Powiem szczerze, nie mogłem się szczecińskich zawodów doczekać. Odliczałem dni i tygodnie, wyraźnie podekscytowany. Chciałem uzyskać kilka odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. I uzyskałem ale o tym nieco później. Wracając do samych zawodów - w tym roku, nastąpiło sporo zmian w stosunku do poprzednich edycji. Po pierwsze zmieniła się nazwa zawodów i organizator. Po drugie trasa stanowiła jedną pętlę. Po trzecie, c

Sierpień - podsumowanie

Sierpień miał być najobfitszym w wybiegany kilometraż letnim miesiącem. I w zasadzie był. Licznik stanął na 228 km, choć powiem szczerze, zakładałem kapkę więcej. To już naprawdę końcówka przygotowań do maratonu w Berlinie. Zostały dwa tygodnie intensywnego treningu i dwa tygodnie stopniowego zmniejszania obciążeń. Mam w nogach wybiegane ponad 1400km na przestrzeni ostatniego roku. Nie jest to wynik specjalnie imponujący, pamiętać trzeba jednak że w ciągu roku kilka miesięcy wypadło mi ze względu na kontuzje kolan (wrzesień -październik 2014) i zapalenie mięśni piszczelowych tylnych (luty-marzec 2015). Po wyleczeniu urazów kilometraż też musiał rosnąć stopniowo, powoli osiągając pożądany limit. Co do samego sierpnia to faktycznie, był to miesiąc obfity w biegowe wydarzenia. W pierwszej połowie miesiąca intensywne bieganie połączone było z moim urlopem. Miałem więc okazję pobiegać bo dość pagórkowatych terenach w wysokich i parnych, sierpniowych temperaturach. Zakresy biegów 10-28km. OW

Lipiec - podsumowanie

W kończącym się już miesiącu przebiegłem łącznie 192km w ramach przygotowań do maratonu w Berlinie. Jestem zadowolony. Forma zaczyna powoli rosnąć czego efektem był całkiem udany start w III BIEGU poMOCY. Kilometraż rośnie. Nogi (odpukać) działają, choć nie obyło się bez rezygnacji z dwóch treningów aby dać więcej czasu na regenerację po cięższych wybieganiach. Zakres biegów 10-22km. Co raz szybszy zakres OWB i WB2. To wszystko mnie cieszy i mam nadzieję że uda mi się przygotować do startu jak należy. Zostało półtora miesiąca przygotowań, plus 2 tygodnie na schodzenie z obciążeń. Wróciłem też do suplementowania diety. Wspominam o tym, ponieważ kilka miesięcy temu, pisałem na blogu ( tutaj ) że mam pewne wątpliwości. Czy przyniesie to wymierny skutek - nie wiem, faktem jest że stosowałem kiedyś te same preparaty co teraz (Full Spectrum, Power Mins, Acerola Plus)  i pamiętam że nie było większych problemów z regeneracją po treningach. A teraz bywa z tym różnie, zwłaszcza że moja dieta ni

BIEG poMOCY 2015

Obraz
Dziewiętnastego lipca w Zatoniu (pow. Drawski) miał miejsce charytatywny III BIEG poMOCY, organizowany przez Chrześcijańską Służbę Charytatywną. Celem imprezy było zebranie pieniędzy na leczenie i rehabilitację niepełnosprawnego, półtorarocznego Alana. Dla mnie z kolei, był to pierwszy od dłuższego czasu start w zawodach gdzie zamierzałem się pościgać. Bieg odbył się na dystansie ok. 7,77km. Trasa prowadziła urozmaiconym leśno-polnym szlakiem, głównie nawierzchnią szutrową z niewielkim odcinkiem asfaltu. Impreza miała kameralny charakter (udział wzięło 125 osób), co myślę było jej dużym plusem. Przyjazna atmosfera przy wspaniałym wsparciu kibiców towarzyszyła biegaczom  od początku do końca zawodów. Sielanka imprezy nie osłabiła jednak woli walki, każdy walczył o wynik do końca. W ostatecznym rozrachunku pierwszy minął metę młodzieżowy mistrz świata w biegu na orientację Michał Olejnik (UKS Azymut Pabianice) z czasem 00:24:21 (rekord trasy). Tuz za nim uplasował się Tomasz Waszczuk (Wa

Czerwiec - podsumowanie

W kończącym się już miesiącu przebiegłem łącznie 111 km. Powoli zaczynam zwiększać kilometraż po przymusowej przerwie. W zasadzie jestem zadowolony. Traktuję czerwiec jako preludium do "poważnego" treningu. W dalszym ciągu czuję delikatny dyskomfort w mięśniach piszczelowych.  Kilometraż zwiększam powoli choć maraton w Berlinie za pasem. Nie chcę jednak za bardzo się spieszyć aby nie wróciła kontuzja. Czerwiec to biegi z zakresu 7-12km z przewagą jednostek 10km. Trzy treningi tygodniowo (a raz nawet tylko 2), czwarty z premedytacją odpuszczony tak aby dać nogom dodatkowy dzień na regenerację. Ćwiczenia rozciągające wspomagane piankowym wałkiem. Ćwiczenia siłowe tradycyjnie zaniedbywane. Czekam na lipiec z niecierpliwością. W planach mam 4ty trening oraz zwiększenie objętości treningowych. Tęsknię za regularnym, bezawaryjnym bieganiem na pełnych obrotach.

Torba Nike

Jakieś 10 lat temu zapadł mi w pamięci taki obrazek: ojciec trzyma na jednym ręku śpiącą córkę a przez drugą przełożoną miał treningową torbę, bodajże Nike. Szedł tak powoli w kierunku zachodzącego słońca/parkingu (niepotrzebne skreślić) a ja szedłem za nim i patrzyłem. Ten widok miał w sobie coś niesamowicie magicznego, przynajmniej dla mnie. Nie miałem przy sobie aparatu fotograficznego, pozostał tylko powidok. Ten ojciec to mój kolega ze swoją kilkuletnią wówczas córką. Wracaliśmy razem z basenu. Pomyślałem wtedy, że to musi być niesamowite dla niego uczucie (nieść wtuloną w niego śpiącą córkę, nie torbę). Kilka dni temu wracałem z treningu biegowego z przerzuconą przez ramię treningową torbą... Nike gdy na mojej drodze ukazała się żona ze śpiącą córką w aucie. Niosąc ją z samochodu do domu od razu przypomniała mi się wspomniana historia. W pewnym sensie historia zatoczyła koło. Czułem się w jakimś malutkim lecz ważnym dla siebie fragmencie spełniony. Ot takie rzeczy kłębią mi się c

Maj - podsumowanie

W kończącym się już miesiącu przebiegłem łącznie 50 km. Niewielki kilometraż to mozolne chuchanie na zimne po  długiej walce z zapaleniem mięśnia piszczelowego tylnego obu nóg.  Zasadniczo to w dalszym ciągu nie wiem w jakim stanie jest moja lewa noga. Prawa wygląda ok, w lewej dalej czuję delikatny dyskomfort - może nie ból ale uczucie punktowego ucisku mięśnia. Mamy koniec maja. Treningi przerwałem w połowie lutego. Od kilku tygodni delikatnie wdrażam się w trening. Biegi z zakresu 4 do 7 km. Liczę na to że czerwiec pozwoli bezproblemowo wejść na poziom 10 km i utrzymać się na nim w regularnym treningu. Chciałbym od lipca ruszyć z programem na maraton berliński. Pozytywne jest to że pomimo 10 tygodni absolutnej przerwy od biegania, mój organizm dosyć szybko osiągnął zadowalające tempo OWB. To jest bardzo budujące i mobilizujące.