Posty

Chondromalacja rzepki

Ostatnimi czasy moja aktywność blogowa przypomina nieco drogę Pielgrzyma Świętokrzyskiego.  Kto nie zna legendy, odsyłam do VII księgi przygód Tytusa, Romka i A`Tomka. Albo do...Google`a. Podobnie się rzecz ma z rekonwalescencją mojego kolana - postępy w rehabilitacji małe i końca nie widać. W kilku słowach: przypałętała mi się kontuzja kolana, półtora roku temu. Klasyka gatunku, pobiegłem 2 maratony w krótkim odstępie czasu, i o ile do pierwszego z nich byłem przygotowany solidnie (Dębno, życiówka) to do drugiego (Szczecin) już niestety nie. Nie wynikało to z lenistwa, po prostu nie miałem możliwości, ile mogłem tyle wybiegałem. No i po Szczecinie, już z nadwyrężonym kolanem, wpadłem na pomysł że jeszcze pobiegnę w Poznaniu. Koledzy biegają co raz szybciej, no przecież nie mogę zostać w tyle. Kolano krzyczało stop, ale co tam, 4-5 treningów w tygodniu na pewno nie zaszkodzi, wręcz przeciwnie trzeba je rozbiegać. Do Poznania oczywiście nie pojechałem. Kur@#a, ile to już razy dałem się

Marzec - podsumowanie

W marcu przebiegłem 63 kilometry. Nie żeby było się czym chwalić ale to mój pierwszy pełny miesiąc z bieganiem od wakacji zeszłego roku. Co chyba dobrze rokuje na przyszłość. Wszystkie treningi z młodszą córką w wózku. Takie truchtanie, powolny powrót do jakiejkolwiek formy. Kolano z którym miałem problem od wakacji ubiegłego roku chyba jest już ok. Mam taką nadzieję. Dystanse 5-8.5 km. Tempo OWB -5:45-5:30km/min. Czyli niezbyt długo i raczej wolno. Edit 06.11.2017 W kwietniu pobiegłem jeszcze 30km i odpuściłem. Nie było z kolanem lepiej, przygotowania do Maratonu Warszawskiego poszły w las. Dzisiaj, pisząc te słowa dalej się bujam z kolanem.

3. Maraton Szczeciński ?

Po dłuższej przerwie od blogowania, chciałbym podzielić się z Wami kilkoma luźnymi myślami, związanymi z Maratonem Szczecińskim i jego  zbliżającą się (mam nadzieję) 3. edycją. Jakiś czas temu opisałem na blogu swoje wrażenia ze startu w 2. edycji maratonu (link tutaj ) . Zainteresowanych odsyłam do linka, niecierpliwym streszczę imprezę w jednym zdaniu: wspaniałe święto biegania z dwiema poważnymi niedogodnościami, czyli w dużej części fatalną trasą i tragicznym terminem. Co gorsza z zapewnień Organizatora wynikało że 3. edycja nie będzie się w tych kwestiach różnić od poprzedniczki. Los jednak miał inne plany wobec szczecińskiego maratonu i wobec braku tytularnego sponsora ( w poprzednich latach było nim PZU) trzecia edycja stoi pod dużym znakiem zapytania. Organizator, przewiduje jej przebieg na trasie Police - Szczecin, z oprawą skromniejszą niż dwie poprzednie i podobnie jak rok temu w czerwcowym terminie. Czy się odbędzie? Będzie to warunkować ilość wykupionych zgłoszeń, dostępny

Zamiast miesięcznego podsumowania

Ostatnimi czasy nieco odciąłem się od blogowej aktywności. Przez ostatnie 4 miesiące udało mi się sklecić raptem jeden wpis. Ale niejako własnie się kończy się sezon (i za chwilę zacznie nowy), więc czas na podsumowanie. Przez ostatnie 3 miesiące nie biegłem ani razu. Ostatni trening zrobiłem z końcem lipca. Od tamtego czasu zmagam się z kontuzją kolana - pamiątką ze szczecińskiego maratonu. I tak, wraz z przymusowym odpoczynkiem od treningów, odechciało mi się na jakiś czas blogowej aktywności.  Niecierpliwie czekam na zielone światło od fizjoterapeuty i start z treningami. Zdążyłem przez ten czas przytyć (słodycze + cola, mniam) i choć nie wiem ile, bo wagę omijam szerokim łukiem to nie da się zaprzeczyć że to co w pocie czoła wypracowałem przez zimę i wiosnę, zdążyło się już dawno ulotnić. Ani latem, ani na jesień nie startowałem w żadnych zawodach.  Mam więc duży niedosyt ale zrobiłem w zasadzie ile mogłem. Tak czasem jest, że nie da się po prostu pewnych rzeczy przeskoczyć. Ale ni

2. PZU Maraton Szczeciński - relacja

Obraz
Ta relacja powinna była ukazać się tu ponad 3 miesiące temu. Z pewnych względów jednak nie udało mi się na czas jej sklecić. Publikuję ją więc teraz. Jednym z powodów opóźnień w publikacji moich spostrzeżeń był fakt że impreza odbyła się w moim rodzinnym Szczecinie. Trudno mi się więc odnieść obiektywnie i szczerze mówiąc przez dłuższy czas nie wiedziałem jak ten temat ugryźć. Nie wszystko mi się w  tej imprezie podobało. Z drugiej strony wiele rzeczy zaskoczylo mnie na plus. I tak o to, stojąc między młotem a kowadłem, wstrzymywałem się z publikacją, a czas leciał i leciał... Maraton w Szczecinie to pewnego rodzaju nowość. W ubiegłym roku, 19 września, miała miejsce pierwsza edycja biegu. Co prawda, w zamierzchłych czasach Szczecin dwukrotnie gościł maratończyków, ale niewiele osób o tym wie lub pamięta. Zeszłoroczny bieg spotkał się z entuzjazmem uczestników, więc w tym roku nie mogło zabraknąć 2. edycji. Organizacyjnie impreza stała na bardzo wysokim poziomie. Organizator dopieścił

Czerwiec - podsumowanie

Czerwiec zamknął się w 122 km. Pojedyncze treningi, z reguły  raz, góra dwa razy  w tygodniu, zwieńczone startem w 2. PZU Maratonie Szczecińskim. Szczecińskie 42.2k to mój czwarty maraton, drugi w tym roku. Skończyło się na 03.49.54. Więcej informacji o samych zawodach w osobnym poście. Czerwiec to kolejny miesiąc bardzo ubogi w bieganie,  oczywiście poza samym startem w maratonie. Lipiec powinien być bardziej intensywny. Mam pewne plany na październik, zobaczymy czy uda mi się utrzymać treningowy reżim.

Maj - podsumowanie

No i mamy czerwiec. Maj przeleciał jak z bicza strzelił. W międzyczasie przebiegłem jakieś 53km. Czyli jeszcze mniej niż w kwietniu. Choć biorąc pod uwagę że w kwietniu biegłem w Dębnie to w sumie wychodzi na jedno. Większość treningów wybiegałem z dziecięcym wózkiem. Brakuje czasu a co za tym idzie chęci. Wszystko albo nic. Takim schematem z reguły działam. Trzeba przeczekać. Z innej beczki, zapisałem się na Szczeciński Maraton. Nie jestem przekonany do tego pomysłu ale postanowiłem pobiec. Nie podoba mi się termin (26 czerwca), nie podoba mi się 60% trasy. Ale biegnę. Może dzięki temu wylosuję bieg w NY? Trzymajcie kciuki. Chcę pobiec pod suwnicami i wzdłuż pochylni stoczni. Chcę pobiec wzdłuż Jana Pawła II, przez Plac Grunwaldzki. Puścić się w dół, wzdłuż Wyszyńskiego. Odpękać to cholerne Prawobrzeże i biec nadodrzańskimi bulwarami pod Wałami Chrobrego. W zeszłym roku nie mogłem pobiec maratonu w Szczecinie. W przyszłym roku też pewnie odpuszczę. Także muszę ten bieg "odhaczyć&