Posty

Pół roku później...

Na początku kwietnia pobiegłem ostatnią, testową piątkę. Od tamtej pory nie biegałem. Cały czas problem z lewym kolanem.  Jak to się ma do poprzedniego wpisu? No tak sobie. Trudno jest zachować motywację. W marcu i kwietniu Covid wywrócił wszystko do góry nogami - na rehabilitację brak było więc szans poza tym, umówmy się to pierdoła a w tamtym zwariowanym okresie były ważniejsze potrzeby (np. bardziej chorych którzy nie mieli dostępu do fizjo). Przez jakiś czas działałem więc sam ćwiczeniami. Ale efektu nie było, wręcz czułem że jest gorzej. Po poluzowaniu obostrzeń wybrałem się do fizjo, podjąłem kolejne ćwiczenia ale efektów wciąż brakowało. Odpuściłem. Ile można... Oczywiście z tyłu głowy siedziało że trzeba coś z tym zrobić. Potrzebowałem chyba chwili żeby uporządkować to wszystko sobie w głowie. Pełna historia tutaj: grudzień 2019 - wyraźny dyskomfort w kolanie lewym, zejście z obciążeń treningowych i obserwacja styczeń - marzec 2020 - niewielkie obciążenia biegowe z obserwacją p

Dziś mija rok regularnego biegania po kontuzji - podsumowanie

Obraz
Dziś jest pierwsza rocznica mojego regularnego biegania, rozpoczętego po przerwie sięgającej lipca 2016 roku, kiedy to musiałem zawiesić mą fantastyczną karierę biegacza-amatora ;). Czas więc na małe podsumowanie. Równo rok temu przebiegłem pięciokilometrowy odcinek, który opisałem w swoim kapowniku na Endomondo jako pierwszy bieg od niespełna 3 lat bez żadnego bólu w kolanie. Od tamtej pory przebiegłem łącznie 832 km. Czy to dużo? Nie. To bardzo mało. Chociaż, czekaj, wróć. Dla mnie to mało i dużo zarazem. Nie nasyciłem się tym bieganiem przez ostatni rok, fakt. Ale to i tak więcej niż przez te poprzednie 3 lata, łącznie. Do tej pory, w cyklu 12 miesięcznym najwięcej przebiegłem 2157 km (01.07.2015-30.06.2016) ale w jednym roku kalendarzowym mój licznik stanął na 1762 km (2015). Czyli wspomniane 832 km stanowi ok. 38% mojego najmocniejszego, 365-dniowego okresu. Prawie 40%. To wbrew pozorom wcale nie jest zły wynik. Odrobinę lepiej wypada w porównaniu roku kalendarzowego, poprzedni ro

Marzec - podsumowanie

Obraz
Marzec to pierwszy miesiąc ogólnopolskiej kwarantanny związanej z pandemią wirusa Covid-19.    W tym czasie udało mi się nabiegać 51 km. Czyli tyle co w styczniu. "Graniówka" Królewskiej Ścieżki w Puszczy Bukowej. Chciałoby się więcej, zwłaszcza że w momencie pisania tego posta, rząd wprowadził kolejne obostrzenia związane z pandemią. Może zaraz zostanie mi tylko bieganie na balkonie... Przynajmniej na jakiś czas. Okej do rzeczy: marzec to przede wszystkim krótkie dystanse po kolejnej, kilkutygodniowej, przerwie. Praktycznie cały luty i prawie pół marca byłem wyłączony z powodu bólu lewego kolana i mięśni piszczelowych przednich obu goleni. Dystanse marcowe od 4 do 11 km. Tak po prawdzie nie powinienem był biec aż 11 kilometrów w ostatnim wybieganiu ale raz że obostrzenia wisiały w powietrzu, dwa że... zgubiłem się w lesie :). Planowo miało być 7-8 km, 11km to na dziś dzień za dużo dla mnie. Za to miałem frajdę jakbym pierwszy raz w życiu taki dystans przebiegł :) Tempo powol

Styczeń, luty - kilka słów

W styczniu i lutym (przede wszystkim jednak w styczniu) przebiegłem łącznie ok. 70 km. Przez większość czasu walczę z powracającym bólem kolan i mięśni piszczelowych przednich. Rozciągam mięśnie, roluję się i wzmacniam. Pisząc te słowa mamy drugą połowę marca. Już biegam po kilkutygodniowej przerwie. I co? Kolano dokucza. Lewe. Czyli to które nie dokuczało na początku problemów. Pozytyw tej sytuacji? W mojej ocenie taki że skoro prawe kolano nie dokucza a ono było pierwszym którego nie mogłem doprowadzić do ładu przez prawie trzy lata to może za kolejne prawie trzy lata doprowadzę do ładu lewe :) No może szybciej, wszak nie odezwało się po raz pierwszy teraz. Piszczele póki co ok. Rozprawiłem się z nimi metodą opisaną w książce "Gotowy do biegu" (Kelly Starrett). 

Bieganie przez śródstopie - jak przejść z pięty i dlaczego nie rozwiąże to (wszystkich) Twoich problemów

Od kilku miesięcy biegam przez śródstopie. Przejście z tzw. "pięty" okazało się prostsze niż mogłoby się wydawać. Postanowiłem więc podzielić się moją receptą na sukces . Powodem dla którego zdecydowałem się na zmianę techniki biegu są powracające problemy z kolanami. Przez ostatnie kilka lat próbuję tzw. "wszystkiego" aby móc cieszyć się bezkontuzyjnym bieganiem. To "wszystko" to temat na osobne wpisy, kilka z resztą o tym ostatnimi miesiącami popełniłem. W tym wpisie skupię się na opisaniu mojego procesu zmiany techniki biegania. Pragnę  jednak zaznaczyć wyraźnie że jest to wyłącznie opis moich doświadczeń i niekoniecznie będzie on dobry dla Ciebie. Nie jestem trenerem, fizjoterapeutą, itp, itd. Resztę dupochronu zapewne znasz. Żyjemy w takich czasach że bez dupochronu ani rusz. Aby uczytelnić opis mojego procesu zmiany techniki biegu, wpis podzieliłem na poszczególne kroki: Krok 1. Ląduję w osi wertykalnej swojego ciała. Tajemnica rozwiązana. Podstaw

2019 - podsumowanie

Skończył się rok 2019 więc czas na małe podsumowanie mojego pierwszego od dawien dawna sezonu biegowego. W listopadzie i grudniu przebiegłem 210 km. Nie rozbijałem tego na poszczególne wpisy, jakoś nie było weny. Biegam po ok. 100 km miesięcznie. Kolana mi dokuczają. Niestety. Plan maratoński jaki wziąłem 2 miesiące temu na tapetę, zakładający 3 treningi tygodniowo wziął w łeb. Nawet się dobrze nie rozkręciłem. Wystarczyło mi pobiec dwa razy pod rząd niedzielne wycieczki biegowe po 13km i wszystko poszło się j...ć.  Muszę znowu zmniejszyć obciążenia w biegu i zwiększyć w ćwiczeniach na macie i dywanie. No nic. Z pozytywnych rzeczy: Rok 2019 to pierwszy od 2016 roku, sezon regularnego biegania. Nie nabiegałem zbyt wiele - raptem 700 km ale to dla mnie ważne że od początku kwietnia 2019 roku biegam regularnie. Przerwy jako takie pojawiają się ale z reguły nie dłuższe niż kilka dni. Wyjątkiem był okres letni gdzie miałem dużo aktywności górskich które wykluczały bieganie. Można powiedzieć

Październik - podsumowanie

W październiku przebiegłem 128 km. Kilometraż i forma powolutku rosną. Moje treningi w październiku to przede wszystkim OWB 10km. Tempo ok 5.30-5.45 min/km. Całość uzupełniłem zajęciami z mobilności, stabilizacji i techniki biegowej w szczecińskim Trigymie. Poszła mi też waga w dół (niecałe 80kilo) - to ok. 6-7 kilo mniej niż na  początku kwietnia, kiedy zaczynałem biegać po przerwie. Kolana w tym miesiącu nieźle się miały. Cały czas coś czuję tu i ówdzie ale generalnie jest (chyba) dobrze.