Posty

Czerwiec - podsumowanie

Obraz
Czerwiec kolejnym miesiącem, po maju, który przyniósł najdłuższy miesięczny dystans, najdłuższy dystans pojedynczego biegu i najszybsze średnie tempo OWB. Trzy razy naj. Czy jest się z czego cieszyć? Chyba jest! Naj #1: Dystans 171km przy 3 treningach w tygodniu. Więcej prawdopodobnie w tym sezonie nie będzie. Raz że przynajmniej do listopada nie zamierzam przechodzić na 4 treningi, dwa że z końcem lipca, tj. po Nocnym Półmaratonie Szczecińskim planuję krótkie roztrenowanie. Zostało mi więc planowo 3.5 tygodnia biegania i start na 21.1k. Naj#2: Wycieczka Biegowa Z początkiem czerwca pękło 20 km wycieczki biegowej. Pierwsze dwie dychy od prawie 5 lat! Czekałem na to z utęsknieniem. To czego chyba najbardziej mi brakowało w okresie kiedy nie mogłem biegać to właśnie wycieczki biegowe 20+ km. Z końcem miesiąca poprawiłem 22km (120min. biegu - w tym sezonie biegam w oparciu o długość treningu, nie dystans). No, wisienki na torcie. Krem de la krem. Wielka sprawa dla mnie. Naj#3: OWB Nie wie

XIV Międzynarodowy Bieg Uliczny „O Błękitną Wstęgę” - Stargard

Obraz
Pierwsze w tym sezonie/roku zawody sportowe już za mną!. Stargardzka dycha. W końcu mogłem wystartować w biegu ulicznym, przy udziale publiczności i bez większych (z punktu widzenia biegacza) obostrzeń. Celem było sprawdzenie aktualnej formy i przy okazji zaatakowanie prawie sześcioletniej życiówki. To były moje pierwsze od listopada 2019 zawody. Wtedy na goleniowskiej trasie natłukłem 47.26. Wynik daleki od życiówki ale okoliczności tamtego biegu były inne. Był to bieg który wieńczył pierwszy sezon po niespełna trzyletniej przerwie i rezultat ten przyjąłem z otwartymi ramionami. Ba, wręcz nie spodziewałem się go. Muszę przyznać że tamten sezon traktuję nieco referencyjnie w stosunku do obecnego. Porównuję sygnały wysyłane przez ciało, poszczególne zakresy biegów, masę ciała z obu okresów i inne składowe które mogą mieć wpływ na moją ówczesną i obecną dyspozycję. Ba, nawet moment w którym ponownie przytrafił mi się uraz kolana te 2 lata temu (ok. 760km przebiegu) stanowił dla mnie pewn

Maj - podsumowanie

Obraz
Marzec miesiącem pożegnań z zimowymi ubraniami?? Buhahaha, jeszcze z początkiem maja musiałem ubierać na siebie skorupy :) Ale mniejsza z tym, wiosna w pełni a z nią przyszedł naprawdę mocny miesiąc biegowy! I to mnie niezmiernie cieszy, serio, czekałem na taki miesiąc ponad 5 lat!. W maju przebiegłem 167km, co stanowi największy miesięczny kilometraż od marca 2016. Oczywiście kilometraż nie stanowi celu samego w sobie i nie na tym się skupiam ale umówmy się że biegamy po to żeby biegać a nie żeby.. nie biegać. I dlatego cieszy mnie możliwość biegania regularnie, dłużej i szybciej. Maj przyniósł rekordowe, jak na teraźniejszy okres, wycieczki biegowe: kolejno 16.5km oraz 18km. Ostatni raz biegałem przynajmniej tyle w lipcu 2016. To mnie niezmiernie cieszy i nakręca do dalszej pracy. Bałem się jak lewe kolano zniesie te dystanse ale wygląda na to że znosi je bardzo dobrze. Prawe nic sobie z tego nie robi, lewe - odczuwam że jest ono ciut słabsze ale regeneracja wygląda poprawnie a i w s

Taka sytuacja :)

Dawno temu, opublikowałem tu na blogu wpis z mojego maratońskiego debiutu. Wspomniałem w nim że jednym z motywatorów do pobiegnięcia 42k był... t-shirt finishera który zobaczyłem u mojego znajomego. Zarówno jego debiut jak i mój miał miejsce w Dublinie, tyle że w innych latach, bodajże rok po sobie, ale głowy nie dam. Od tamtej pory minęło 11-12 lat przez które praktycznie nie mieliśmy ze sobą kontaktu. Jakiś czas temu jednak zostaliśmy sąsiadami. I tak, któregoś pięknego dnia stoimy sobie na chodniku, rozmawiamy o biegowych planach i od słowa do słowa nasz dialog zaczyna nabierać rumieńców: - kurczę w tym roku nie pobiegnę żadnego maratonu. Jedyny jaki chodził mi po głowie  to NYC Marathon. Planowałem zafundować go sobie na 40tkę, ale wiesz, Covid, zamknięte granice, nie polecę. - no ja właśnie w zeszłym roku miałem biec maraton w NY na 40tkę ale anulowali go przez Covid. W tym roku muszę polecieć, to będzie mój spóźniony o rok prezent na 40tkę.  - no ja właśnie planuję polecieć w prz

Czas napierać!

Obraz
Bieganie bez startu w zawodach jest jak palenie bez zaciągania się. Niby można ale wiadomo ze to na dłuższą metę żaden fun.  Dlatego też sporządziłem swój harmonogram startów na sezon letnio-jesienny. Ten rok traktuję jako czas na odbudowę fundamentów. A może nawet przebudowę czy wzmocnienie. Sorry za budowlany język, zboczenie zawodowe. Dążę do tego że w tym roku maratonu  nie pobiegnę.  Jedyny na który może bym się pokusił to NYC Marathon ale z powodu zamkniętych granic nie podjąłbym się ryzyka wykupu pakietu w nadziei że w najbliższej przyszłości wyjazd do USA będzie możliwy. Inna sprawa że przede wszystkim chcę się odbudować odpowiednio i to jest mój priorytet. Wracając do startów, w tym roku chciałbym pobiec w: 1. Stargardzie, 10km - 19.06, start opłacony 2. Szczecinie, 21km - 24.07 - edit 26.05.21 - start opłacony 3. Pile, 21km - 05.09 - edit 26.05.21 - wygląda na to że zapisy są już zamknięte więc odpada  a jednak! zapisy wznowione, start opłacony - edit 17.06.2021 4. Goleniow

Mój biegowy zestaw ćwiczeń wzmacniających

Bez tarzania się po dywanie nie ma biegania. Przynajmniej dla mnie. Dlatego też, poniżej, zestawiłem najczęściej wykonywane przeze mnie ćwiczenia wzmacniające. Wszystkie ćwiczenia z listy podstawowej można wykonać bez dodatkowego sprzętu (ćwiczenie nr 5 posiada alternatywę bez użycia taśmy fitness). Wystarczy kwadrans i odrobina chęci.  1. Wspinanie na palcach (łydki)  1 x 80-100* powtórzeń - stojąc na bosaka wspinam się na palcach i opuszczam. Ćwiczenie wzmacniające mięśnie łydek. 2. Półprzysiad na jednej nodze  1x30 na każdą nogę - stojąc na bosaka wykonuję półprzysiad na jednej nodze, koncentrując się na kierowaniu kolana do środkowego palca stopy i "przysiadaniu" na tyłku. Pełny wyprost kolana plus pilnowanie aby kolano "nie uciekało" do środka. Przysiad nie jest głęboki, mniej więcej do momentu zrównania się kolana z palcami stopy. Ćwiczenie wzmacniające mięsień czworogłowy uda. Ćwiczenia alternatywne/dodatkowe : siad na wyprostowanych nogach, pod jednym udem

Słoń w składzie porcelany, czyli okiem "biegacza po przejściach" na zagadnienie kontuzji w bieganiu

   Mój blog, pomimo że jest otwarty dla Czytelników, stanowi przede wszystkim swoisty dzienniczek biegowy, który tworzę na własne biegowe potrzeby. Nie reklamuję go nadmiernie, nie hasztaguję, nie zwracam uwagi na pozycjonowanie go w wyszukiwarkach. Nie mam do zaoferowania ani zbyt wielu relacji z ciekawych biegowych podróży, nie jestem też  biegowym autorytetem. Mam jednak za sobą prawie pięcioletnią podróż przez krainę zwaną przewlekła kontuzja i chciałbym w tym wpisie zebrać, może nie całość, ale jakieś meritum moich doświadczeń i przemyśleń. Być może komuś kto mierzy(ł) się z podobnymi problemami ten wpis w jakiś sposób wyda się pomocny. A dla mnie będzie stanowić pewnego rodzaju katharsis . Moja kontuzja nie była zbyt poważna. Nie zerwałem wiązadeł, ścięgna Achillesa, nie połamałem kości. Nie zmagałem się z żadnym skomplikowanym schorzeniem. Po prostu wytarłem sobie chrząstki w kolanach. Chonodromalacja, lateralizacja rzepki. Tylko tyle. I prawie 5 lat w plecy. Historia wygląda mn