Posty

XXIV Choszczeńska Dziesiątka

Obraz
Huuurrra! Kolejna twierdza padła! Tym razem na trasie w Choszcznie udało mi się zdmuchnąć kurz z prawie sześcioletniej życiówki na dychę i grzecznie poprosić aby zechciała już zejść z piedestału. fot. Jarosław Dulny Trwaj chwilo, jesteś piękna - chciałoby się rzec. Tydzień po fantastycznym, jak na moje możliwości, starcie w półmaratonie w Pile, przyszedł czas na drugie w tym sezonie zawody na 10km. O ile pierwsze, w Stargardzie, zakończyły się bardzo pouczającym rozczarowaniem, o tyle dziś udało mi się rozmienić leciwe 43:49 (Goleniów, 2015) na 42:52. Tym razem areną mych zmagań była bardzo przyjemna trasa w Choszcznie. Tegoroczna trasa Choszczeńskiej Dziesiątki W ogóle, muszę powiedzieć że to bardzo, bardzo udana impreza. Trasa, składająca się z jednej pętli, w mojej ocenie sprzyja do bicia życiówek, przynajmniej na tym poziomie gdzie się obecnie znajduję. Nie jest to przysłowiowy stół , ale podbiegów dających w kość w zasadzie nie było, największy znajdował się na pierwszym kilometr

30. Półmaraton Piła

Obraz
Od wczoraj mogę pochwalić się nową życiówką w półmaratonie. Poprzednia wytrzymała niespełna półtora miesiąca. Misja połamania 1:40 na 21k zakończyła się powodzeniem! Co to za relacja z zawodów jak wszystkiego można dowiedzieć się z nagłówka? Zero budowania napięcia, zero atmosfery grozy... Ano tak. Taka właśnie była Piła. Veni, Vidi, Vici. Taki był cel. Wjechać i urwać przynajmniej 32 sekundy z poprzedniej, lipcowej życiówki z Nocnego Półmaratonu Szczecińskiego (01:40:31). Po najcieńszej linii oporu, chyba że okoliczności pozwolą na więcej. Powiem szczerze, nie wiedziałem czego się spodziewać po sobie. Sierpień był ciekawym okresem pod względem treningu. Ostatni tydzień lipca, zaraz po szczecińskiej połówce, stanowił mój okres roztrenowania. W sierpniu, pierwszy tydzień poświęciłem na powrót na pełne obroty po roztrenie. Potem się przeziębiłem i trening siłą rzeczy szedł mi ciężko. A potem nastąpiły 2 tygodnie urlopu, bardzo obfite w trening biegowy górski, sporo trekkingu, trochę wspi

Sierpień - podsumowanie

Obraz
Sierpień bardzo aktywnym miesiącem! Zarówno pod względem biegowym jak i innych aktywności był to szalenie ciekawy okres - głównie za sprawą urlopu który w tym roku zaplanowałem na drugą połowę sierpnia. Ale po kolei. W sierpniu nabiegałem 165km i dorzuciłem ok. 45km trekkingu w Sudetach i Tatrach. Pierwszy tydzień sierpnia to powrót na biegowe tory po tygodniowym, lipcowym roztrenowaniu. Druga połowa sierpnia to wspomniany już, dwutygodniowy urlop gdzie między bieganie po asfalcie udało mi się dorzucić kilka okołogórskich i górskich jednostek w Górach Sowich oraz Tatrach. Będąc szczerym, nie mam pojęcia jak wyglądam z formą. Najpierw roztren, potem powrót do pełnych obciązeń, następnie przeziębienie i na końcu urlop, który również wymusił nieco zmian w moim treningu - mam tu na myśli przede wszystkim biegi górskie plus wplecenie trekkingu pomiędzy dni biegowe. To wszystko zebrane razem do kupy powoduje że nawet nie znam swoich obecnych wartości OWB na płaskiej trasie. Znam natomiast wa

Mój pierwszy sezon z bieganiem górskim

Obraz
Co prawda sezon jeszcze planowo trwać będzie do początku listopada, ale myślę że takie podsumowanie mogę napisać już dziś. Wakacje za nami a ja nie planuję już żadnych wyjazdów w tym roku w góry. Chciałbym więc podzielić się swoimi przemyśleniami dotyczącymi moich prób biegowych po górach. Pomysł aby wpleść biegi okołogórskie (myślę że to dobry termin dla określania tych moich pierwszych okołobiegowych górskich prób) nie jest nowy i kiełkował w mojej głowie od prawie dekady. Pierwszy tatrzański quasi bieg reglowy odbyłem w 2012 roku, kierując się z Hali Gąsiennicowej w kierunku drogi Oswalda Balzera przez Psią Trawkę. Trudno się dziwić że pobiegłem, nie ma chyba w całych Tatrach nudniejszego szlaku. W tym samym roku, o ile mnie pamięć nie myli pognałem z Rusinowej Polany przez Wiktorówki, znowu w kierunku drogi OB choć na innym jej odcinku. Te nieudolne pierwsze kroki niewiele miały wspólnego z bieganiem przełajowym ale utkwiły w mojej pamięci dość trwałym, jak się okazuje śladem. Późn

2. Nocny Półmaraton Szczeciński

Obraz
Za mną zwieńczenie ostatnich kilkunastu tygodni przygotowań: start w 2. Nocnym Półmaratonie Szczecińskim, organizowanym równolegle do 7. Nocnego Maratonu Szczecińskiego i Sztafety Maratońskiej.  W 2016 roku, po drugiej edycji tej imprezy (wtedy jeszcze dziennej) obiecałem sobie że więcej nie wystartuję na dystansie maratońskim w Szczecinie - dopóki ten odbywa się w środku upalnego lata i po trudnej trasie. Przez te kilka lat impreza przeżyła sporo zawirowań - zmieniło się praktycznie wszystko, oprócz tego co dla mnie najważniejsze: w dalszym ciągu jest to letnia impreza z nie najłatwiejszą trasą. Stając więc w sobotę wieczór na linii startu słowa nie złamałem: pobiegłem półmaraton. Oczywiście piszę te słowa z przymrużeniem oka, na maraton w tym roku nie mam szans, a przynajmniej nie na taki który stanowiłby mój sportowy rozwój. Powiem szczerze, chciałbym aby ta impreza rozwijała się i nie znikła z biegowej mapy Polski. Śledzę rozwój tej imprezy od jej początku czyli 2015 roku. W pierws

Lipiec & I część sezonu - podsumowanie

Obraz
Chociaż do końca miesiąca jeszcze kilka dni zostało to podsumowanie mogę pisać już dziś. A gdybym się uparł to i w sobotę późnym wieczorem gdyż zakończyłem pierwszą (dość długą) część sezonu startem w 2. Nocnym Półmaratonie Szczecińskim.  Juhhu! Koniec miesiąca, koniec prawie 9-miesięcznego okresu treningowego. Od początku listopada do ubiegłej soboty byłem w ciągłym treningu. Najpierw, po przerwie na leczenie kolana, na tapetę poszedł 10-tygodniowy program marszobiegowy, a później plan basic na maratoński start - całość autorstwa Jerzego Skarżyńskiego, dostępna na jego stronie www. Głównym założeniem na pierwszą część sezonu był bezpieczny powrót do okołomaratońskiego treningu, bez startu na 42.2km. I to myślę udało się całkiem przyzwoicie. W tym czasie waga poleciała mi z 82.5kg do 77.5-78kg. Ciało, odpukać daje sobie całkiem przyzwoicie radę z obciążeniami. Prędkości fajnie rosły więc i apetyt rósł w miarę...biegania. W czerwcu sprawdziłem się na dystansie 10km w Stargardzie - tu ni

Czerwiec - podsumowanie

Obraz
Czerwiec kolejnym miesiącem, po maju, który przyniósł najdłuższy miesięczny dystans, najdłuższy dystans pojedynczego biegu i najszybsze średnie tempo OWB. Trzy razy naj. Czy jest się z czego cieszyć? Chyba jest! Naj #1: Dystans 171km przy 3 treningach w tygodniu. Więcej prawdopodobnie w tym sezonie nie będzie. Raz że przynajmniej do listopada nie zamierzam przechodzić na 4 treningi, dwa że z końcem lipca, tj. po Nocnym Półmaratonie Szczecińskim planuję krótkie roztrenowanie. Zostało mi więc planowo 3.5 tygodnia biegania i start na 21.1k. Naj#2: Wycieczka Biegowa Z początkiem czerwca pękło 20 km wycieczki biegowej. Pierwsze dwie dychy od prawie 5 lat! Czekałem na to z utęsknieniem. To czego chyba najbardziej mi brakowało w okresie kiedy nie mogłem biegać to właśnie wycieczki biegowe 20+ km. Z końcem miesiąca poprawiłem 22km (120min. biegu - w tym sezonie biegam w oparciu o długość treningu, nie dystans). No, wisienki na torcie. Krem de la krem. Wielka sprawa dla mnie. Naj#3: OWB Nie wie