Posty

Lipiec - podsumowanie

W lipcu przebiegłem 87kilometrów. Po ponad 3 miesiącach od wznowienia regularnych treningów biegowych udało mi się wskoczyć na pułap 10km! Bardzo się cieszę, dawno nie było dychy bez bólu w kolanach! Co prawda w dalszym ciągu się kolana odzywają w drugiej połowie biegu, raz lewe, raz prawe, ale jest jakiś progres. Przynajmniej tak mi się wydaje. Przy okazji poszła mi waga w dół a tempo OWB w górę. Yay!   Dystanse 9-10 km. Tempo OWB - ok. 5:40 -5:50 km/min.  Tak jak pisałem poprzednio,  chciałbym teraz utrzymać dystans 10 km  do końca jesieni, w systemie 3x w tygodniu plus ćwiczenia wzmacniające. Na razie nie planuję zwiększania dystansu, może wplotę jakąś pojedynczą 12tkę ale za wcześnie o  tym w ogóle myśleć a co dopiero pisać...;) Ćwiczenia wzmacniające w toku. Nogi, brzuch, plecy. Marzenia wciąż niezmienne: złamać 3:30 w maratonie, przy okazji poprawić 10&21.1k. Na pewno nie w tym roku a czy w przyszłym? Czas pokaże. Rehab cały czas w toku. Z uczuciem dyskomfortu w kolanach jest

Czerwiec - podsumowanie

W czerwcu przebiegłem 89 kilometrów. To prawie dwukrotny kilometraż poprzedniego miesiąca. Czerwiec to trzeci miesiąc regularnego biegania po przerwie.  To co rzuciło mi się w oczy przede wszystkim to mocny skok prędkości w OWB.  Dystanse 5-8 km. Tempo OWB - ok. 5:40-5:50 km/min.  Rehab cały czas w toku. Z uczuciem dyskomfortu w kolanach jest różnie, czas coś doskwiera, czasem nie ale uważam że jest wyraźnie co raz lepiej. Czeka mnie jeszcze ok. miesiąca fizjoterapii. W lipcu chciałbym wskoczyć na dystans 10km i utrzymać go do końca jesieni w systemie 3x w tygodniu plus ćwiczenia wzmacniające.

Maj - podsumowanie i kilka pourazowych refleksji

W maju przebiegłem 46 kilometrów. Jest to mój drugi biegowy miesiąc od momentu gdy dostałem od fizjoterapeuty zielone światło. Maj nie różni się zbytnio o poprzedniego miesiąca pod względem wyników. Dystanse 5-6.70 km. Tempo OWB - ok. 6:00-6:15 km/min.  Mały kilometraż wynika z faktu że miałem przerwę od biegania w postaci obozu wspinaczkowego. Rehab cały czas w toku. Praca przede wszystkim nad siłą mięśniową i głębokim czuciem. Z uczuciem dyskomfortu jest różnie, czas coś doskwiera, czasem nie. W maju miałem poczucie że z każdym biegiem jakbym ciut więcej czuł dyskomfortu w kolanach a dziś pisząc te słowa (11.06.2019) czuję się mocniejszy, stabilniejszy i pojawiają się biegi które nie niosą żadnego dyskomfortu. Być może dobry wpływ miała na to przymusowa przerwa - w połowie miesiąca wypadły mi 3 treningi pod rząd. Zauważyłem też brak  problemów z kolanami w życiu pozabiegowym co bardzo mnie cieszy i chyba dobrze rzutuje na przyszłość.

Kwiecień - podsumowanie

W kwietniu przebiegłem 50 kilometrów. Jest to mój pierwszy pełny biegowy miesiąc od marca 2017! Cały czas rehabilituję kolana i cały czas czuję się jakbym był z porcelany. Znam to uczucie z poprzednich przerw biegowych, spowodowanych urazami. Mam ogromną nadzieję że będę mógł utrzymać regularność biegu i stopniowo zwiększać dystans. Fizjoman dał mi zielone światło, wręcz nakaz biegania na krótkich dystansach z tendencją do zwiększania dystansu. Ból jeszcze potrafi mi towarzyszyć (wg f-mana to na tym etapie dopuszczalne) więc zwiększam obciążenia bardzo asekuracyjnie. Przyplątała się też gęsia stopka  i odzywają się piszczele. Kładę spory nacisk na gimnastykę: siłową i rozciągającą, czyli słynne GS+GR wg JS :) Dystanse 4-7 km. Tempo OWB -6:03-6:30km/min. Prawie 3 lata niebiegania. Czuję się jakbym wybudził się z jakiejś hibernacji, jakby mnie ze smyczy spuszczono... Co ciekawe, kiedyś zrobiłem sobie podobnej długości przerwę, między listopadem 2011 a sierpniem 2014 bo nie miałem zajawki

New Hope

Help me Obi Wan Kenobi. You`re my only hope... Prawie trzy lata walki z chondromalacją rzepki. Godziny spędzone na wizytach u fizjoterapeuty i ćwiczeniach w domowym zaciszu. Rezonans elektromagnetyczny, ileś tam wizyt u ortopedy. I kur...a nic. Albo prawie nic. Progres jaki poczyniłem do tej pory nie pozwalał mi na podjęcie regularnych treningów biegowych.  Raz było lepiej, raz gorzej ale ból nie ustępował na tyle aby  móc wznowić bieganie. W związku z tym, kilka tygodni temu podjąłem decyzję o zastrzyku z kwasu hialuronowego. Nie chciałem ale nie widziałem już innych opcji. Fizjoterapeuta też. Poszedłem więc na zabieg. Zabieg poprzedzało kontrolne USG. Po 5 minutach oględzin słyszę od lekarza:  - lewa kolano super, doprowadził je Pan podręcznikowo. Ale prawe dalej leży. Pana mięśnie nie są gotowe. Zastrzyk nic nie da. I prawdopodobnie nie będzie potrzebny. Ucieszyłem się w duchu. Lewe kolano, wygląda ok. Ufff. Ale to prawe jest w czarnej dupie.  To ono przede wszystkim boli. Myślałem

Chondromalacja rzepki

Ostatnimi czasy moja aktywność blogowa przypomina nieco drogę Pielgrzyma Świętokrzyskiego.  Kto nie zna legendy, odsyłam do VII księgi przygód Tytusa, Romka i A`Tomka. Albo do...Google`a. Podobnie się rzecz ma z rekonwalescencją mojego kolana - postępy w rehabilitacji małe i końca nie widać. W kilku słowach: przypałętała mi się kontuzja kolana, półtora roku temu. Klasyka gatunku, pobiegłem 2 maratony w krótkim odstępie czasu, i o ile do pierwszego z nich byłem przygotowany solidnie (Dębno, życiówka) to do drugiego (Szczecin) już niestety nie. Nie wynikało to z lenistwa, po prostu nie miałem możliwości, ile mogłem tyle wybiegałem. No i po Szczecinie, już z nadwyrężonym kolanem, wpadłem na pomysł że jeszcze pobiegnę w Poznaniu. Koledzy biegają co raz szybciej, no przecież nie mogę zostać w tyle. Kolano krzyczało stop, ale co tam, 4-5 treningów w tygodniu na pewno nie zaszkodzi, wręcz przeciwnie trzeba je rozbiegać. Do Poznania oczywiście nie pojechałem. Kur@#a, ile to już razy dałem się

Marzec - podsumowanie

W marcu przebiegłem 63 kilometry. Nie żeby było się czym chwalić ale to mój pierwszy pełny miesiąc z bieganiem od wakacji zeszłego roku. Co chyba dobrze rokuje na przyszłość. Wszystkie treningi z młodszą córką w wózku. Takie truchtanie, powolny powrót do jakiejkolwiek formy. Kolano z którym miałem problem od wakacji ubiegłego roku chyba jest już ok. Mam taką nadzieję. Dystanse 5-8.5 km. Tempo OWB -5:45-5:30km/min. Czyli niezbyt długo i raczej wolno. Edit 06.11.2017 W kwietniu pobiegłem jeszcze 30km i odpuściłem. Nie było z kolanem lepiej, przygotowania do Maratonu Warszawskiego poszły w las. Dzisiaj, pisząc te słowa dalej się bujam z kolanem.