Posty

Marzec - podsumowanie

Obraz
Hell yeah! Dobry, mocny miesiąc, jak za dawnych lat, a nawet lepiej (bo szybciej) i to przy raptem 3 treningach tygodniowo! Na półtora tygodnia przed Maratonem Gdańskim czas na comiesięczne podsumowanie. fot: materiały Organizatora Marzec miesiącem pożegnań z kalendarzową zimą i najintensywniejszym okresem przygotowań do maratońskiego startu. Natłukłem 245km, w tym najmocniejsze jednostki takie jak biegi ciągłe (WB2) do hrmax 85% 14-16km w całościowym 18-20km, czy trzydziestka (OWB18+10km WB2+schłodzenie 2km). Całość okraszona wyjątkowo szybkimi jak na moje możliwości  okołodwudziestakam i na niskim tętnie.  Co ciekawe, te 245km daje trzeci największy objętościowo miesiąc w mojej dotychczasowej biegowej przygodzie. Tylko styczeń 2015 (251km) i luty 2016 (286km) były bardziej obfite w kilometraż. Oba te miesiące pochodzą z czasów kiedy biegałem 4 razy tygodniowo. Co prawda objętość nigdy nie była celem sama w sobie ale jako efekt uboczny, nie powiem, jaram się! Cóż mogę napisać? Jestem

Luty - podsumowanie

Obraz
W lutym pchamy telewizory jeszcze mocniej i  jeszcze dalej! Największa od kilku lat tygodniowa i miesięczna objętość, najdłuższe wycieczki biegowe i powrót po dłuuuugiej przerwie do biegów ciągłych to najważniejsze chyba informacje a propos tego miesiąca. 201 kilometrów, max. tygodniowe 56km. Tyle natłukłem. Wycieczki biegowe 20-28km. WB2 12-16km (od każdej wartości trzeba odjąć 4km na na trucht, OWB, schłodzenie). Najmocniejszy miesiąc od marca 2016.  Moje przygotowania do maratonu w Gdańsku weszły w decydującą fazę. Przede mną ostatnie 3 tygodnie mocnego treningu a później zastają kolejne 3 na zejście z obciążeń. A jak forma? Hmmm... nie wiem. To chyba jeszcze nie czas na szczyt formy, niemniej mam pewne obawy. Ostatni tydzień biegało mi się ciężko. Szybki dryft tętna i nieco wolniejsze tempa nieco mnie niepokoją. Z drugiej strony na przełomie lutego i marca zawsze łapie mnie przesilenie. Dryft niby też normalna sprawa. A forma ma być w kwietniu. A czy będzie? Nie wiem. Ja r

Styczeń - podsumowanie

Obraz
Za mną pierwszy miesiąc roku! Juppi! Lekko nie było. Dość powiedzieć że to najbardziej obfity objętościowo miesiąc od lat! W styczniu licznik stanął na 184 km. Malkontenci powiedzieliby: pff, to nawet nie jest 200 kilo... No tak, to nie są jakieś super duże przebiegi ale te stare kości i tak już nieźle trzeszczą. Niby w przenośni ale w styczniu odezwały mi się kolana (a już głośno się chwaliłem ze jest dobrze), a od zeszłego roku ciągnie się za mną rozcięgno lewe, piszczel prawy, hahaha no cały pakiet. Jak to mówi mój sąsiad: numeru pesel nie oszukasz. Pesel peselem ale tutaj myślę że poświąteczny overloading zrobił swoje. Waga poszła 2-3 kilo w górę od jesieni, niby to taki balast easy come easy go, niemniej musiałem to tachać ze sobą. Na szczęście powoli znika. Co do tygodniowych/miesięcznych objętości to jeszcze takie małe spostrzeżenie: mam takie wrażenie że powoli zaczyna się odchodzić o tradycyjnego maratońskiego "nawijania kilometrów" w maratońskich planach dla amatoró

Painkiller

Obraz
Jakiś czas temu rozmawiałem z moim kolegą biegaczem trójkołamaczem na temat kontuzji. - Wiesz jak to jest zawsze coś tam pobolewa - powiedział mi przy tej okazji. Ano wiem jak to jest. I dziś właśnie, w ramach tej nierównej walki ze wszystkopobolewaniem postanawiam podzielić się ze światem fajnym ćwiczeniem jakie znalazłem w sieci. Taka sytuacja: w połowie września na mecie zawodów na dychę łapie mnie w Achillesie ból wyraźnie wskazujący nadwyrężenie. Jest życiówka, jest euforia a więc niespecjalnie się ścięgnem przejmuję, zakładam że za kilka dni ból sam minie. Ale nie mija, więc robię przerwę, solidnie przepracowuję ten czas w zakresie ćwiczeń rozciągających i wzmacniających i ból puszcza. Zajebiście. Idę na trening i trach...niefortunny krok na korzeniu wywołuje grymas bólu na mojej twarzy. Dobrze że na drugą nóżkę - pomyślałem sobie. Kostka boleć mnie będzie przez kolejne kilka miesięcy i kosztować mnie będzie 2 wizyty u fizjomana. No dobra kostka zrobiona, Achilles zrobiony, nie

Bye Bye 2021!

Obraz
Trochę szkoda się żegnać z tak dobrym biegowo rokiem. Chyba najlepszy mój sezon biegowy miał miejsce w tym roku właśnie! Relatywnie mało biegania w skali tygodnia/miesiąca i dużo życiówek, taki był ten rok właśnie! No i parę drobnych urazów. Czemu mało biegania? No bo przede wszystkim biegam 3xtyg a nie cztery. I dobrze mi z tym póki co. Drobne urazy też trochę mnie wyhamowały, zwłaszcza końcówka roku - drobny uraz z prawym Achillesem skutkował 5-tygodniowym rozbratem z treningiem, spadkiem formy i dwiema fizjo-wizytami  niemniej to drobiazgi. Rok zamykam z 1485km (77km w grudniu) na liczniku, dwukrotnie bitym PB na 10k i tyle samo na 21k! Zabrakło startu w maratonie ale to celowy zabieg. Festina lente. Na przyszły rok mam w planach pobiec 42k, po dłuuuuugiej przerwie. Oby było zdrowie czego życzę sobie i wszystkim biegaczom! Do siego roku 2022!!!

Bank of America Chicago Marathon 2022

Obraz
Udało się!!!! W dniu dzisiejszym otrzymałem e-mail potwierdzający mój start w Chicago Marathon 2022! Ufff!!!! Co za emocje...nie będę ściemnał, przez cały dzień odświeżyłem pocztę oraz stronę maratonu z dobre sto razy. I wreszcie po którymś razie wyświetlający się status "pending selection" zmienił się na "selected" a ja prawie się poryczałem z wrażenia. Jadę do Stanów... Nie byłem tam od 2006 roku. Jadę do miasta gdzie Jake i Elwood grali z Johnem Lee Hookerem, Ray Charlesem i Arethą Franklin! Tak, jadę na  swój drugi WMM (po Berlinie)!!!! p.s. na razie mogę się pochwalić 100-procentową skutecznością w losowaniach. Berlin też udało się ustrzelić za pierwszym razem!

Podsumowanie sezonu (i przy okazji listopada)

Obraz
Goleniowskie zawody zakończyły już tegoroczny okres startowy. Ostatni miesiąc biegałem tylko pod kątem tych wyścigów. Teraz przyszedł czas na odpoczynek i podsumowanie tego bogatego w zadawalające mnie wyniki i jakże zaskakującego mnie sezonu. Przyjmuję sobie że start i zakończenie poszczególnych sezonów biegowych następuje w listopadzie. Dlaczego akurat w tym miesiącu? Ano dlatego że ostatnie zawody to bieg niepodległościowy i po krótkim odpoczynku następuje start z treningiem do wiosennych zawodów. W styczniu powinienem być już na zaawansowanym etapie budowania bazy biegowej więc trudno nazwać to startem sezonu. A więc do sedna: w tym sezonie przebiegłem 1465 km, biegając 3 razy w tygodniu. Od listopada do połowy stycznia realizowałem 10-tygodniowy plan marszobiegów, jako przygotowanie do bezpiecznego powrotu na pułap 60 minut biegu. Po tym okresie, podjąłem się planu maratońskiego Jerzego Skarżyńskiego, który stanowił kontynuację planu na 60 minut.  Całość dostępna na stronie JS. Pl